Wyzwanie Ciekoty

Moje myśli są ciemniejsze od obcych słów proroków.
Moich słów prawdziwyro nie zna nikt.
Kto z was wierzy, że Mybike pierwszy przybieży…

Tekst: Piotr Szlązak

Ten SLR od początku był wyzwaniem już nawet jak się patrzyło na profil trasy. Jak to powiedziała Kasia B.: „to tylko 11 górek”.  W sobotę wieczorem zmieniła się prognoza, opady w nocy przeniosły się na czas wyścigu.. co prawda nie wyglądało to na jakieś duże opady… a jednak. Temperatura slrc4też spadła do 9 stopni, by w czasie wyścigu spaść jeszcze o dwie kreski. Kto z was nie czuł jesieni, ten miał okazję, aby ją poczuć aż do kości.

W naszym teamie ARMAGEDDON startowy. Dwie osoby odpadły z dystansu Masters ze względu na przeziębienie, a wystawienie co najmniej trzech zawodników jadących Master jest dla nas kluczowe, aby móc walczyć o pierwsze miejsce. Nikt z Fan nie był tak szalony, aby podjąć to wyzwanie. Bo 1800 m przewyższeń i 65 km po trudnym terenie brzmi jak wyzwanie ponad siły. Trzeba sobie zdawać sprawę, że większość najdłuższych dystansów oferuje raczej 1200 m podjazdów …  Do tego Karol Wróblewski nie ukończył wyścigu… fan_wykresdo mety dociera jeden bohater w naszych brawach. PIOTR BERNER na rewelacyjnym 3 miejscu w OPEN. Aż 7 osób nie ukończyło tego dystansu, a frekwencja była mała bo tylko 35 osób. Ale to nie umniejsza sukcesu Piotra.

Ave Piotr!

Na dystansie Fan też nie obyło się bez defektów. Przemek na szóstym kilometrze urywa pedał.

Frekwencja niska – 150 osób. Nasz team wzmocniła Kasia Burek na swoim nowym rowerze damskim Procalibrze 9.7 Treka. Zajęła świetne 3 miejsce, a drug była nasza koleżanka z drużyny Agnieszka Tkaczyk.

Za to swoją „klątwę” drugiego miejsca przełamała Grażyna, slrc2która pokonała konkurentkę, zgarnęła złoty puchar i … oby tak zostało.

Choć profil trasy był „straszny”, to przez to że organizatorzy nie dostali zgody na poprowadzenie przejazdu przez kamieniołomy było całkiem sporo łączników asfaltowych. Jeden z ostatnich asfaltowych podjazdów był tak długi, że gdy wreszcie trasa zaczęła jechać nie pod górę… to ja czułem się jak bym zjeżdżał.

Mnie deszcz załapał na 36 km czyli 6km przed meta. Deszcz był tak intensywny że był moment ze widoczność spadła do 10 m. Do tego nie były to duże krople tylko taka mega mżawka. Trasa od razu stała się śliska. I już przejazd kilku rowerów psuł nawierzchnię. Pierwsi zawodnicy z Fana nie załapali się na deszcz – stąd ogromne różnice między startującymi. Bo musicie mi uwierzyć, prędkość zjadów i podjazdów na mokrym róźni się dramatycznie w zależności od tego, czy przychodzi nam jechać po suchym czy mokrym.

Ja ostatnio świetnie czuje się na zjazdach. Czuję taki „SuperFlow”, jednakże nie należy dać się ponieść emocjom i trzeba nieco uważać, gdyż na jednym ze zjazdów, wyjeżdżając z lasu trafiliśmy na wielkie wyślizgane błoto najgorszego sortu z wystającymi poprzewracanymi słupami energetycznymi. Było tam mnóstwo miejsc, w których koło może wpaść w szczelinę i już w niej zostać …

Na tym zjedzie moje oczy osiągnęły wielkość tych ze stworków Pokemonów, kilka razy oba koła się ślizgały, a ja modliłem się o przyczepność i już wybierałem miejsce, gdzie będę leżał. To wszystko przy głośnych bluzgach innego zawodnika który się podnosił z tego błota, klnąc na czym świat stoi. Od tego zjazdu czułem momentami lekki dreszczyk w obawie przed upadkiem. Liczyłem każdy metr do mety. A metry się nie zgadzały bo miało być 41 000 m, a było prawie 43 000 m.

Dopiero finisz wrócił mi satysfakcje z jazdy i udręki jaką sobie zafundowałem. Na mecie się bardzo zdziwiłem gdyż okazało się jestem pierwszym zawodnikiem Mybike na dystansie Fan. Nie jestem do tego przyzwyczajony i rzadko zdarza mi się taki przywilej. Miejsce też bardzo dobre bo 9 w kategorii i 58 w Open.

Zostały nam już tylko Chęciny. Liczę na powtórkę pogody z zeszłego roku bo tamta trasa nie zasługuje na to by nią jechać w deszczu i chłodzie.

Enduro Trails Bielsko Biała part 2

Kolejne zawody z serii enduro zaliczone. Tym bardziej cieszę się bo w mojej opinii był to udany start J 7 miejsce i „tylko” około  1 min 20s straty do pudła . Wiem nad czym trzeba jeszcze popracować by pierwsza 4 była w moim zasięgu.  Oczywiście po raz kolejny, bezkonkurencyjna wśród kobiet okazała się Ela Figura, która wygrała z przewagą prawie 3 min nad drugą kobietą. To naprawdę robi wrażenie!
Podgląd na wyniki

Po mojej analizie wyników okazało się, że zwyciężczyni wyścigu największa przewagę uzyskała na OS-ie, na którym było najwięcej jazdy pod górę. I muszę przyznać, że niezwykle ciężką sprawą jest wykrzesanie maksymalnej mocy na krótkich odcinkach podjazdowych kiedy twoje nogi są miękkie..niczym z waty.
A jak było na trasie…( i nie tylko) pokrótce dowiecie się z filmiku J Niestety tylko pokrótce ponieważ nie zebrałam dużej ilości materiału..

My Movie endu from Piotr Szlazak on Vimeo.
Super ludzie , znakomita atmosfera, świetnie przygotowane OS-y i moc adrenaliny. Tyle można powiedzieć o 2 edycji Enduro Trails. Jeśli jeszcze nie spróbowałaś/eś jak smakuje rywalizacja na miejscowych trasach to serdecznie do tego zachęcam.  Mnie już pochłonęło w całości J

 

Rychlebskie ścieżki

Rychlebskie ścieżki to miejsce kultowe. Wybierałem się tam dwa ostanie sezony a koniec końców lądowałem w dobrze znanym mi Świeradowie (Nove Mesto). Przyczyną tego był fakt iż nie posiadam na stałe zawieszonego roweru ale ostatnio nasz sklep zasiliła super maszyna Trek Powerfly FS 9 w moim rozmiarze i postanowiłem odwiedzić wszystkie możliwe miejscówki aby samemu wiedzieć „z czym to się je”

Samo miejsce ma świetna stronę także po polsku. TUTAJ

Z racji tego, że jest to miejsce kultowe obawiałem się dużej ilości rowerzystów. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że dzień wcześniej padał deszcz… i praktycznie wszystkich zmyło.

Na miejscu jest pole namiotowe (kampingiem bym tego nie nazwał;)) z sanitariatami i wifi. Nie ma podpięcia pod wodę lub prąd. Jest bar gdzie serwują ciepłe dobre jedzenie i zimne piwko. Jest też sklep,  serwis i wypożyczalnia… więc jak nie masz fulla to możesz go sobie pożyczyć. Choć według mojej oceny  full jest potrzebny tylko na czarna trasę.

Na miejscu znajduję się również super pumtrack, kilka skoczni oraz przedsmak tego co Cię spotka na trasie czyli po kilkanaście metrów tras czarnej i czerwonej.nJeśli przejedziesz tzw. „testowy odcinek” najtrudniejszej trasy to śmiało możesz jechać na czarną trasę. Bardzo mi się to podobało bo warto sprawdzić czy się nadajesz… lub czy Twój kolega, koleżanka da radę.

Oprócz sławnego SuperFlow,  który składa się w sumie z 7 sekcji. Jest jeszcze czarna trasa Wales, czarna Velryba oraz czerwona połączona w jedna trasę czyli Tajemny, Mramorovy, Sjezy.

Możesz też przejechać się  szlakiem w stylu znanych ze Świeradowa tras XC, wzdłuż czarnego potoku. W pełnej wersji prawie 30km gdzie naprawdę można się zmęczyć. W wersji okrojonej to „tylko 18km”. Testowałem ją razem z moimi pociechami 5 i 7lat . Choć trwało to wieki to byli zadowoleni. Młodszy stwierdził, że musi jeszcze potrenować na pumptracku. Przy trasie zlokalizowany jest także basen. Warto wg mnie tam się zatrzymać aby w letnie dni skorzystać z ochłody.

Ponieważ trasy dojazdowe nie są super oznaczone warto zrobić zdjęcie mapie na dole lub kupić. Ja co prawda nigdzie nie pobłądziłem ale wielokrotnie miałem wątpliwości gdzie jechać.

Jest gdzie jeździć i każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli ktoś jeszcze nie jest wkręcony w rowerowanie to z pewnością poczuje klimat a być może zarazi się „Cyklozą”.  Samo miasteczko w pobliżu jest klimatyczne. Tu po prostu czas płynie wolniej. Polecam zabieganym i zapracowanym.

A na koniec zostawiłem sobie trasę pod górkę czyli dr.Wissnera. Ja absolutnie zakochałem się w tej trasie i dzięki temu jazda pod górę się nie nudzi. Tu muszę przypomnieć,  że jeździłem na wspomaganiu.

Dr.Weisserman Rychleby from Piotr Szlazak on Vimeo.

Droga na Rychleby nie jest zła. Z Warszawy to nie całe 400km czyli w sumie bliżej niż nad morze. Jednego dnia pewnie nie pojedziesz więcej niż dwa razy pod górę bo jedna pętla na elektryku zajmowała ponad godzinę więc na zwykłym rowerze może to być nawet 2h.. a 3dni to chyba optymalny wypad.

Dla mnie, super sprawą było obserwowanie jak moi chłopcy podglądali innych by później  wskoczyć na rowery i próbować wykonać to co przed chwilką podpatrzyli na pump traku lub skoczniach.  Naprawdę miły widok.

Rychleby rodzinne from Piotr Szlazak on Vimeo.

Na koniec linki do poszczególnych 7 sekcji

Sekcja 1

Sekcja 2

Sekcja 3

Sekcja 4

Sekcja 5

Sekcja6

 

 

 

Warszawskie XC Góra Kazurka

XC Górka Kazura – Wyścig organizowany przez Poland Bike 10.09.2016

 

Tekst: Piotr Szlązakxc4

 

Zarówno bliska lokalizacja, jak i coraz rzadziej spotykana formuła wyścigu XC zachęca, aby wziąć udział w zmaganiach na ursynowskiej Górce Kazurce. Wzniesienie to jest wykorzystywane przez kolarzy grawitacyjnych (jest na nim tor do wyścigów 4X), jednakże stanowi też doskonałe miejsce do treningów oraz – jak widać – zorganizowania zawodów XC.

Rok temu nie mogłem przyjechać, teraz się udało. Jeżeli Cię nie było, to koniecznie musisz wpaść za rok, bo choć są aż trzy edycje Warszawskiego XC, to właśnie ta jest najfajniejsza. Bo górka Kazurka jest po prxc3ostu bardzo fajna.

Ten wyścig łatwo zlekceważyć. W tygodniu objechałem sobie zeszłoroczna trasę. I widzę na pętli tylko 55 m przewyższenia czyli nie dużo… mnożę to razy sześć i też liczba ta nie robi wrażenia…

A jednak liczby to nie wszystko. Bo trasa obejmuje dwa strome podjazdy, z czego ja z jednym nawet nie próbowałem walczyć. W dodatku jazda na rowerze cały czas z tętnem HR Max oraz potworny upał na trasie dały się każdemu we znaki.

Do tego pomysł jazdy bez bidonu był chybiony, bo umierałem z pragnienia i gorąca. I tu muszę podziękować pewnemu 6-latkowi (Karolowi Skrzyńskiemu) który wyszedł z inicjatywą dodatkowego podawania wody. Nie ukrywam, że bez jego pomocy czas miałbym dużo gorszy. Nagroda czeka naxc2 niego u nas w sklepie.

Atmosfera na wyścigu była niesamowicie kameralna, co bardzo mi się podoba. W sumie na starcie stawiło się 200 osób, chociaż na pełny dystans zdecydowało się  tylko 88 z nich. To czego się bałem najbardziej, czyli korka na podjazdach, nie było wcale. Przynajmniej mnie nie spotkał. Nawet na pierwszym przewężeniu nie zanotowałem blokady… choć wydawała się nieunikniona. Myślę ze gorzej mieli ci z pierwszego sektora, bo na pierwszym podjedzie się trochę zatkali. Ja największy kryzys miałem na 4 okrążeniu. xc1Na szczęście okrążeń w tym roku było tylko 5.

Na ostatnim kółku dogoniłem kolegę z drużyny Bartka Błażewskiego, co zadziałało na mnie niesamowicie mobilizująco, bo przeważnie doganiam go na końcu wyścigu. Tym razem na finiszu lepszy był Bartek ale dzięki tej mobilizacji mimo absolutnego zdawało się braku sił ostatnie kółko nie było tym najwolniejszym.

Bardzo nas cieszy pierwsze miejsce Krysi oraz świetna pozycja zajmowana przez Jakuba Okłę, który przez dwa kółka był drugi a finalnie zajął 7 miejsce. W świetniej formie jest też Karol Zduniak.

Ja też jestem z siebie zadowolony bo byłem tym drugim z całej drużyny Mybike, a w generalce zająłem 33 miejsce.

Wyniki (dla porównania zwycięzca Rządca Jacek z TRW czas 00:47:18)

7 694 Okła Jakub 1992 M2 MYBIKE.PL 00:51:19
33 2613 Szlązak Piotr 1973 M4 MYBIKE.PL 00:58:42
36 1367 Błażewski Bartosz 1968 M4 MYBIKE.PL 00:59:31
39 990 Zduniak Karol 1984 M3 MYBIKE.PL 01:00:37
1 618 Żyżyńska-Galeńska Krystyna 1983 K3 MYBIKE.PL 01:01:58

 

Film zrobiony dzięki Kamilowi z Alumex ALD MTB Team

XC Kazura Polandbike 2016 from Piotr Szlazak on Vimeo.

Marki, Poland Bike 3.09.2016

polandbike Złota myśl: „Nic tak nie motywuje do ścigania jak nowy szybki rower”
(recenzja testowego Trek ProCalibra 9.8 już wkrótce)

Tekst: Piotr Szlązak

Zdjęcia:colinSTi

Film:Piotr Podbielski

Czytając opis trasy Marek uśmiech pojawiał się na moim obliczu. Trasa opisana była jako dość trudna i techniczna. Ten dobry humor wywołały świeże wspomnienia po ŚLR w Bodzentynie – bo tam trasa mnie mocno sponiewierała, a przecież nie jechałem najdłuższego dystansu tylko zwykły Fan. Więc raczej spodziewałem się przejażdżki w szybkim tempie na kolbernere. Wiele się nie pomyliłem, wiedziałem też że szybka trasa to możliwość wykazania się na nowym rowerze. Również spora ilość singli zapowiadała rewelacyjny wyścig. Pogoda była super – czyli nie pada i nie ma upałów.
Na miejsce dotarłem dość późno i muszę powiedzieć że to poważny błąd. Bo warto nie tylko dobrze przygotować się i rozgrzać przed startem, ale także zapoznać się z początkiem trasy po to, aby wybierać właściwie linię przejazdu i nie dać się zakorkować. A ja dałem się zablokować po niewłaściwej stronie wąskiego gardła i to pomimo uwagi kolegi Andrzeja, który mówił mi „Jedź lewą stroną!”. Nie posłuchałem… Dlatego sam początek wyścigu wyszedł słabo.
Do momentu rozjazdu dystansów Max/Mini z trasy nie wiele pamiętam, bo byłem skupiony na trzymaniu koła poprzedzających zawodników, czyli robiłem wszystko, aby nie dać się urwać z peletonu. Średnia z tej pogoni to ponad 30 km/h. Po rozjedzie było jednak niewiele luźniej. Ale trasa zrobiła się ciekawsza. Pojawiło się aniakilka piaskowych podjazdów. Tu znowu trzeba było wybierać mądrze bo na objazdach zdarzały się korki … lub też tempo trzeba było zredukować do prędkości najwolniejszej osoby. Zwykle takie objazdy i tak są bardziej opłacalne bo nie trzeba schodzić z rowerów ale tym razem kilka razy widziałem jak najszybszą drogą wjechania pod górkę dla ambitnych zawodników okazało się wjechanie centralnie przez piach. Gdy raz sam spróbowałem to mi się nie udało podjechać, zarzuciłem więc te pomysły i wróciłem do objazdów 
Od 30-tego kilometra zaczynałem w coraz większym stopniu wyprzedzać niż być wyprzedzanym. Jedną długą prostą również przejechałem w małym peletonie. Praktycznie cały czas zawsze był ktoś na horyzoncie kogo warto było gonić. Trasa wg mnie była świetnie oznaczona. A dodatkowo, w kilku miejscach stały osoby podpowiadające, którędy jechać. Na ostatnich kilometrach dogoniłem Bartka Błażewskiego, którego znowu dopadły skurcze. To dało mi dodatkowe siły. Starczyły one aż do górki śmieciowej tzn „wisienki na torcie”. Tam nastąpiło już całkowiRadekte rozładowanie „baterii”. Czyli siły zostały rozłożone prawidłowo.
Doczekałem się wreście awansu do III sektora. Przyjechałem jako drugi zawodnik z całego IV sektora z 2 minutową stratą do pierwszego. Ranking w procentach może nie był najlepszy, ale w moim odczuciu były to najlepsze moje zawody w tym sezonie. Już nie mogę doczekać się kolejnego startu.
Jako team zajeliśmy 5. miejsce. Pierwszy raz się zdarzyło się, że punktowali sami faceci – w Markach gosiazabrakło naszych dwóch najsilniejszych zawodniczek, Krysi i Agnieszki. Bardzo cieszy to że stajemy się teamem rodzinnym, bo na starcie aż dwie rodziny pojawiły się w komplecie. Bardzo współczuje Krzyśkowi Mrożewskiemu, który przegrał 1 miejsce w kategorii M5 o jedną (1!!!) sekundę.wynikimarki