MTBCrossMaraton Daleszyce 2016 – Rozpoczynamy cykl ŚLR!

Od trzech lat sezon zaczynam Daleszycami. Już dawno zapomniałem o porażce oragnizacyjnej sprzed 5 lat gdy stary opóźnił sie grudbo ponad dwie godziny…
W przeciwieństwie do zeszłego roku, na weekend otwierający cykl MTB zapowiadana była miła wiosna. Znana bardziej z Sandomierza 😉

Krótkie porównanie temeratury na starcie 18 stopni w tym roku i 4 stopnie w zeszłym roku ukazuje jak bardzo różniła się aura. Zdecydowałem się dojechać na maraton w dniu zawodów razem z Michałem czajkowskim.
Zdziwiła mnie mała ilość aut z rowerami na dachach. Pamiętam, że widywałem zawsze wiele aut, może nie pielgrzymka jak na Mazi. Teraz dopiero za Radomiem zaczęły sie pojawiać pierwsze autka z bolidami na dachach.
Bałem się, że będzie mało ludzi ale na szczęście się myliłem. Trasa minęła szybko i sporo przed 10 byliśmy na miejscu.

Odbiór pakietów startowych, potem zbiórka przy centrum dowodzenia MyBike. Ustawienie rowerów i rozgrzewka. Michał ruszał na dystans Master ja miałem jeszcze 30 minut na pogaduchy ze znajomymi.
Na starcie w Daleszycach z naszej drużyny stanęli
Master:
Ela Kaca
Krysia Żyżyńska-Galeńska

Piotr Berner
Michał Czajkowski
Krzysztof Dziedzic
Michał Nawotka
Matuesz Rybak

Fan:
Katarzyna Kuźma
Monika Mrozowska
Agnieszka Tkaczyk

Przemysław Kiesio
Jakub Okła
Piotr Szlązak

Wszystkie dystanse ruszyły bez opóźnienia =) Jako, że się zagadałem to jechałem z końca stawki. Chwilę mi zajęło przebijanie się na asfalcie. Na szczęście udało mi się wyminąć sporą liczbę osób przed pierwszym błotem.
Sprawdzając pogodę w tygodniu przed maratonem spodziewałem się raczej srogich kąpieli błotnych. Na szczęście było ich w idealnej dawce, choć wiadomo, że słysząc skrzypiący napęd zawsze jest za dużo błota 😉
Dzięki przepięknej pogodzie, w zasadzie wszystko było do podjechania, no chyba, że ktoś postanowił nagle iść z buta i nie było już go ominąć. Także zjazdy pozwalały nacieszyć się tym co ma do zaoferowania pełne zawieszenie.
Jak zawsze wisienką na torcie były singielek po grzebiecie w połowie trasy.

Charakterystyczny długi prosty podjazd zebrał w tym roku sporo grupę kibiców. Nie tylko świetnie dopingowali ale także oferowali bufet niczym w Czechach 9 ;))
Zresztą obsługa na bufetach firmowych także dawała radę i nie było problemów z odebraniem wody i banana w locie.

Fajnie było się ścigać do samej linii mety. Nie zawsze trafia się na fajnych ludzi którzy chcą powalczyć na poziomie.
Koleżanki z drużyny jak zawsze pokazały klasę i obstawiły pudło zarówno na dystansie Fan jak i Master. Męska część ekipy wzięła na siebie ciężar defektów – Kuba zerwał łańcuch na 7mym kilometrze. Koledzy na Masterze także mieli mniejsze przygody przez co wyjątkowo zabrakło ich na pudle.

 

DSC_0926-001 DSC_0392 DSC_0411 DSC_0539 DSC_0569 DSC_0732 DSC_0740 DSC_0757 DSC_0772 DSC_0950-001

Zaszufladkowano do kategorii ŚLR

TREK Superfly 9.8 refleksje

Z zakupem nowego roweru nosiłem się gdzieś od połowy ubiegłego sezonu. Mój leciwy Cube Ltd na 26 calowych coraz bardziej odstawał od rowerów innych maratończyków, a kolejne nieprzewidziane naprawy podważały sens dalszego dokładania do interesu. Po konsultacjach z kolegami, poradach Mirower2084690_2016_A_1_Superfly_9_8miego i zespołu sklepu MyBike oraz testowej przejażdżce na rowerze kolegi z teamu Piotrka Buczyńskiego, wybór padł na niebieskiego Treka Superfly 9.8 w rozmiarze 18,5 cala.

Za poważne testowanie Treka wziąłem się na początku marca. To, co od początku zwróciło moją uwagę, to bardzo wygodna pozycja, którą rower oferował. Jeden z moich kolegów nawet skomentował: „Niezła kanapa z tego Twojego Treka”. Co, jak co, ale nazywanie mojego nowego ścigacza kanapą to było zdecydowanie za wiele… Wyjęcie dwóch podkładek spod mostka poprawiło sytuację i zajmowana za kierownicą pozycja stała się znacznie bardziej sportowa. Na podjazdach przednie koło bardzo dobrze się trzyma podłoża, nie ma szans na myszkowanie. Nie oznacza to jednak, że rower stał się mniej komfortowy. Przeciwnie – nawet po długich jazdach nie bolą mnie plecy, co wcześniej było standardem. Nie wiem czy to zasługa karbonowej ramy i kierownicy, czy dużych kół, jednak pewne jest, że Trek niesamowicie wybiera nierówności. Przekłada się to nie tylko na komfort, ale też na efektywność jazdy – średnie osiągane przeze mnie prędkości w nierównym terenie są teraz znacznie wyższe niż wcześniej.

Wspomniane duże koła, robią niesamowitą robotę. Przy przesiadce na 29era najbardziej obawiałem się utraty zwrotności i „mułowatości” w porównaniu do rowerów na małych kołach, które niektórzy odczuwają. Obawy okazały się jednak w moim przypadku zupełnie nieuzasadnione. Choć według Treka mój wzrost jest graniczny dla rozmiaru 18,5, to cieszę się, że się na niego zdecydowałem – dzięki temu rower jest skrętny i zwinny – chyba nawet bardziej niż poprzedni. Jazda po kampinoskich i kabackich singlach to czysta przyjemność. Trek świetnie składa się w skręty, a dzięki dużej sztywności trzyma się zadanej linii. Duże koła oferują także pokłady przyczepności i to pomimo zamontowanych opon Bontrager XR1, które mają raczej oszczędny bieżnik. W zasadzie jedyna wada dużych kół, jaką widzę, to konieczność włożenia większej siły w początkowe rozpędzenie roweru. Jednak późniejsze ułatwione utrzymanie wysokiej prędkości, szczególnie w terenie, z nawiązka to rekompensuje.

Muszę jeszcze wspomnieć o tym, że rower jest wyposażony w pełną grupę Shimano XT 2×11. W poprzednim rowerze też miałem pełną grupę XT, więc nie spodziewałem się po nowym produkcie Shimano rewolucji. Niesłusznie… Shimano wniosło zupełnie nową jakość w tegoroczny osprzęt XT. Biegi nie wchodzą już tak miękko jak w poprzednim wcieleniu XT, jednak szybkość i precyzja zmiany się zdecydowanie poprawiła. Krokiem naprzód są też manetki, szczególnie prawa – przy jednokrotnym naciśnięciu jesteśmy w stanie zrzucić łańcuch o dwie zębatki na kasecie, co wcześniej nie było możliwe. Hamulce XT już wcześniej były bardzo dobre, ale nawet tu Shimano udało się coś poprawić – klamki zostały pokryte małymi wgłębieniami, które poprawiają czucie klamki i zapobiegają ślizganiu się palców.

To co na pewno należy zwrócić uwagę, to fakt, że decydując się na Treka Superfly 9.8 dostajemy maszynę gotową do ścigania, w której Trek nie starał się na niczym przyoszczędzić. Opony? Najwyższa linia Bontragera. Siodełko? Na tytanowych drążonych prętach. Kierownica? Karbon od Bontragera. Chwyty? Esi, na których jeździ większość prosów. Jedyną rzeczą, która mi się nie podoba jest zewnętrzne prowadzenie linek – w tym segmencie prowadzenie linek wewnątrz jest u konkurencji standardem. Być może w kolejnych latach Trek przeniesie do Superfly’a technologię wewnętrznego prowadzenia linek z topowego Procalibra.

Początkowe testy Trek przeszedł śpiewająco. Do zaliczenia pozostają jeszcze dwa sprawdziany –warunki bojowe, czyli zawody; oraz góry. Jestem jednak pewien, że w jednym i drugim otoczeniu rower sprawdzi się wyśmienicie. Test w zawodach już 2 kwietnia w Otwocku, a debiut w górach – mam nadzieję – niewiele później J

Zaszufladkowano do kategorii Porady

Poland Bike Otwock 02.04.16

Edycja Poland Bike 2016 wystartowała. Pogoda wręcz idealna, ciepły wiosenny dzień i mało śladów po ostatnich opadach. Piękna aura i dobra otwocka  trasa na rozpoczęcie sezonu. Na starcie stanęło 1100 zawodników i oczywiście nie mogło zabraknąć ekipy mybike.pl. Stawiliśmy się w bardzo licznym składzie 24 zawodniczek/zawodników dzięki czemu walczyliśmy w wielu kategoriach. Przed startem odbyła się sesja zdjęciowa prezentująca team w nowych strojach.  Dzięki zmienionym kolorom staliśmy się widoczni i rozpoznawalni z daleka.

team

Trasa ciekawa i urozmaicona wydobywająca maksimum możliwości  z otwockich lasów. Start tradycyjnie odbywał się ze stadionu OKS. Początek bardzo szybki i szeroki. Najpierw asfalt przechodzący tuż za zakrętem 90 stopni w leśną ubitą drogę. Znając bardzo dobrze ten fragment trasy wiedziałem, że trzeba jechać maksymalnie szybko bo tu odbywa się wstępna selekcja. Wiele zależy od dobrej pozycji na pierwszym podjeździe. Jest to wąski singiel na który wjeżdża się w zakręcie, po piachu gdzie zawsze sporo osób zakopuje się przez co jest potem tłoczno i ciężko się wyprzedza.   Na szczęście udało mi się wywalczyć pozycję wśród zawodników z podobnym tempem i przejeżdżam singiel bez straty czasu.  Czuję brak rozgrzewki oraz mało treningów na dużym tętnie w zimę. Nogi maja siłę jechać dalej i nawet szybciej ale z trudem łapany oddech nie pozwala na większe tempo. Dodatkowo trasa jak na Mazowsze dość trudna. Parę ciekawych podjazdów, część po piachu, leśne ścieżki dające w kość czasem jakaś pułapka w postaci koleiny. Większość  trasy jechałem na resztkach sił. Cały czas jednak, aż do końca miałem się z kim ścigać co było rewelacyjną motywacją pozwalającą utrzymać mi tempo. Dodatkowo ustawiłem w garminie virtual partnera z moją  średnią prędkością z zeszłego roku. Na ostatnich kilometrach widok przewagi półtorej minuty dodał mi sił i pędziłem dalej walcząc już nie tylko z innymi zawodnikami ale o lepszy czas i utrzymanie sektora. Jednak po przejrzeniu wyników okazuje się, że mimo iż udało mi się poprawiać mój czas o 3 min to tegoroczny zwycięzca miał rewelacyjny wynik i rozgromił konkurencję na trasie MINI przez co przeważająca większość osób w tym ja straciła sektor.

Udany debiut w barwach mybike.pl  miała Agnieszka Tkaczyk i wywalczyła medal za drugie miejsce w kategorii  K2. Natomiast nasza drużyna w klasyfikacji generalnej zajęła 5 miejsce.

Nasze wyniki:

Nr Nazwisko Imię Rocz. Kat. M. open M. kat. Dystans Team Punkty
2100 Berner Piotr 1982 M3 20 13 MAX MYBIKE.PL 571.49
129 Tkaczyk Agnieszka 1992 K2 5 2 MAX MYBIKE.PL 560.78
618 Żyżyńska-Galeńska Krystyna 1983 K3 8 6 MAX MYBIKE.PL 544.21
916 Korajczyk Daniel 1994 M2 62 11 MAX MYBIKE.PL 518.99
73 Socho Adrian 1980 M3 128 68 MAX MYBIKE.PL 472.85
1666 Nowotka Michał 1980 M3 141 76 MAX MYBIKE.PL 461.93
1008 Kuźma Katarzyna 1985 K3 17 11 MAX MYBIKE.PL 458.14
990 Zduniak Karol 1984 M3 150 79 MAX MYBIKE.PL 457.89
170 Szlązak Piotr 1973 M4 158 33 MAX MYBIKE.PL 444.89
337 Kuchniewski Tomasz 1966 M4 182 42 MAX MYBIKE.PL 425.79
525 Dzięcioł Justyna 1979 K3 27 17 MINI MYBIKE.PL 342.49
338 Kuchniewska Beata 1966 K4 21 4 MAX MYBIKE.PL 333.69
247 Witkowski Mikołaj 1983 M3 119 51 MINI MYBIKE.PL 314.09
1337 Kloka Małgorzata 1985 K3 47 28 MINI MYBIKE.PL 307.52
691 Sawicki Karol 1976 M3 233 102 MINI MYBIKE.PL 290.21
2650 Dziedziejko Jeremi 2000 MJ 277 5 MINI MYBIKE.PL 282.62
211 Buczyński Piotr 1973 M4 288 72 MINI MYBIKE.PL 280.25
1959 Lemieszek Sławomir 1959 M5 300 31 MINI MYBIKE.PL 277.06
176 Rola-Janicki Robert 1961 M5 356 37 MINI MYBIKE.PL 264.12
778 Czapski Andrzej 1975 M4 382 91 MINI MYBIKE.PL 257.22
2750 Oktaba Szymon 2000 MJ 441 10 MINI MYBIKE.PL 239.51
227 Lewiński Tomasz 2002 C4 35 12 FAN MYBIKE.PL 152.64
598 Szlązak Marcin 2009 C1 78 13 FAN MYBIKE.PL 112.37
703 Marek Sarnecki 1983 M3 DNF DNF DNF MYBIKE.PL 0

 

Zgrupowanie Chorwacja’16

Zgrupowanie Chorwacja’16

Zima w Polsce – nie ma, co ukrywać to ciężka1i okres dlaa2 każdego kolarza. Treningi w mrozie, deszczu i śniegu mają od czasu do czasu pewien urok – szczególnie w lesie. Jednak, gdy codziennie trzeba opatulać się w kilka warstw ubrań i kręcić coraz dłużej w takich warunkach, to nawet mi czasami nie było do śmiechu ;). W tym roku postanowiłam więc znaleźć miejsce, gdzie łatwiej będzie mi się przygotować do zbliżającego się już sezonu. Przeglądając różne oferty zgrupowań trafiłam na facebookowy profil przemekgierczak.pl, gdzie znalazłam info o zgrupowaniu w Chorwacji. W pierwszej chwili myślałam raczej o Calpe, ale po chwili namysłu, stwierdziłam, że w sumie, czemu nie Chorwacja? Na stronie znaa3lazłam słoneczne zdjęcia z poprzednich lat, szybki kontakt z Przemkiem i załatwione – namówiłam moją teamową koleżankę Kasię – jedziemy.

Wyjazd zaplanowany był z Jedliny Zdrój – koło Wałbra4zycha na 28 lutego o 5. Postanowiłyśmy dotrzeć na miejsce dzień wcześniej, żeby lepiej znieść kilkanaście godzin podróży. W niedzielę wieczorem byliśmy już na miejscu – Okrug Gorji (wyspa Ciovo). Pierwsze wrażenie po wyjściu z autokaru: „Wow, jest ciepło!” J Szybko rozpakowałyśmy się i od razu poszłyśmy na spacer wzdłuż morza. Co prawda a5widać było tylko oświetlone w oddali miasta, ale i tak było pięknie.

Pierwszego dnia miałam na spokojnie zapoznać się z okolicą i delikatnie rozkręcić nogę. Wybrałam więc wspólny ta6a7rening, po jeszcze w miarę płaskim terenie. Góry, morze, góry, morze i tak przez całą drogę – po prostu pięknie!a8

Okolice Trogiru zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Nie mogłam się doczekać następnego treningu, więc popołudniu kolejna spokojna przejażdżka i odkrywanie nowych pięknych miejsc na wyspie.

MyBike.pl Team!a11

a9

Śniadanie, trening, obiad, trening – dzień, jak co dzień J. Każdego dnia poznawałam mnóstwo świetnych tras. Widoki były tak piękne, ża10e musiałam ciągle robić zdjęcia J Pogoda okazała się wbrew temu, co pokazywały prognozy, bardzo ładna. Codziennie około 15 stopni, ale było kilka dni z full lampą, więc można się było nawet opalać J.

                Pierwsze podjazdy pokonywałam na malowniczo położonej górze – Malaska. Takie podjeżdżanie to naprawdę czysta przyjemność – im wyżej tym piękniejsze widoczki.

Po drodze mnóstwo serpentyn – tyle radości na zjazdach J

A na szczycie takie widoczki:

 

Popołudniu kręciliśmy głównie po naszej pięknej wyspie:

Niektóre poranki były naprawdę piękne, słoneczne – trzeba było wykorzystać więc czas pomiędzy treningami na świeżym powietrzu – rozciąganie, rolowanie, ćwiczenia stabilizacyjne na plaży – coś pięknego:

Nie mogłam oczywiście nie wykorzystać okazji by wejść do morza, po pewnym słonecznym treningu – najlepsza regeneracja! Piękny port w Rogoznicy.

a13a12

 

 

 

a14

 

Jest full lampa – jest szczęście! J

Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek – pod koniec pewnego treningu moje koło odmówiło posłuszeństwa. Okazało się, że bębenek jest do wymiany. Chłopaki próbowali mi pomóc J

Niestety na miejscu się nie udało, więc następnego dnia rano nasz najlepszy kierowca – Adrian zawiózł mnie do Splitu- dzięki Adi!! , gdzie spędziliśmy pół dnia na poszukiwaniu a15serwisu, który zajmie się moim kołem lub części bym mogła złożyć koło. Okazało się, że Chorwaci, to bardzo spokojni ludzie, którym nigdy się nigdzie nie śpieszy – nikt nawet nie wykazał odrobiny zainteresowania problemem 😉 Postanowiłam więc kupić koło, co również nie było łatwe. W ostatnim sklepie na naszej drodze udało mi się to jednak, więc mogłam spokojnie wrócić na trening Ja16

W planie nie zabrakło też długich treningów po górach. Widoków w małych górskich wioskach nie zapomnę chyba nigdy.

 

Wolne popołudnia – a19zdarzały się rzadko, ale była to dobra okazja do spacerów J

Ostatni dzień – czas robienia wspólnych zdjęć J

Każdy z dni pobytu miałam świetnie zaplanowany przez moją a20trenerkę – Magdę Sadłecką. Jak zobaczyłam plan miałam obawy, czy ja dam radę. Okazało się jednak, że Magda ułożyła wszystko tak, że z każdym dniem czułam się na rowerze coraz lepiej. Nawet po ciężkich treningach następnego dnia nogi zawsze chciały ze mną współpracować. To było naprawdę cudowne uczucie – dziękuję Magda i za stały kontakt! Ja21

Miała być relacja wyszła oczywiście fotorelacja. Myślę, że zdjęcia oddają wszystko, pokazują jak właściwie było.

Podsumowując – ponad 40h w siodle, ponad 1000km i ponad 13000 a22przewyższeń – to było 11 intensywnych dni J

Dziękuję całej ekipie – dzięki Wam to było naprawdę mega udane zgrupowanie i widzimy się za rok! J

Aga                a17a18      a23 a24 a25  a26a27 a29a28  a30

Ceteń MTBOpoczno

Zimowe maratony mtb stają się coraz bardziej popularne i coraz więcej firm organizujących letnie edycje stawia na zimowe ściganie. Ja w tym roku w ramach przygotowań startowych postawiłem na dwie edycje organizowane przez MTB opocz_MG_8750no. Ostatnia z nich odbyła się w Osadzie Łowieckiej Ceteń koło Inowłodza 6 marca.

Przed startem miałem mieszane oczekiwania. Z jednej strony wiedziałem, że przygotowania do sezonu idą z _MG_8824grubsza zgodnie z planem, ale w minionym tygodniu byłem w delegacji gdzie pozostało mi tylko wczesno poranne kręcenie na hotelowym spinningowym rowerze, do tego doszło jeszcze jakieś lekkie zatrucie albo wirus żołądkowy który trochę mi pokrzyżował plany, a na koniec spóźnienie na osatni piatkowy samolot do Polski i dodatkowa nocka w hotelu lotniskowym. Tak czy inaczej chciałem zobaczyć w którym miejscu przygotowań jestem i czy mam szansę wrócić do poziomu sportowego który pozwalał mi walczyć o wysokie lokaty do 2011 roku po którym miałem przerwę od regularnego ścigania.

Budzik zadzownił o 7:15 jedna drzemka, toaleta, śniadanie i w drogę. Na szczęscie dojazd na maratony MTBopoczno jest bardzo sprawny z Warszawy. Na miejscu pogoda była raczej wiosenna niż zimowa dzięki czemu przy dodatku nogawek, rękawek i czapki z daszkiem ( żeby deszcz nie padał na okulary) można było sprawdzić nowe stroje klubowe w boju. Na minus kropił tro_MG_8749chę deszcz, który raz wracał a raz znikał.

Start odbył się punktualnie bez falstartów i innych niezwykłych rzeczy. Od początku chciałem trzymać się przodu, bo wiem, że wszyscy są wygłodniali ścigania po zimie przez co jadą bardzo po trzepacku. Pierwsze 5 kilometrów szły mi świetnie, trzymałem się pierwszej grupki, ale niestety na hopkach złapał mnie dziwny kryzys który trzymał przez parenaście minut. Spowodawał że minęła m_MG_8827nie druga grupka, która zacząłem gonić, ale niestety na płaskiej trasie samotna jazda była zbyt męczaca i postanowiłem na chwilę odpuścić, dać się dojść trzeciej grupie i razem z nią dociągnąć do drugiej grupy, która wyraźnie zwalniała. Plan się udał i w zmniejszającym się składzie pokonywaliśmy kolejne kilometry. Trasa giga miała 3×1_MG_88785.5 km a mega 2x, więc jak zawodnicy z mega od nas odjechali zostalismy w 5 z czego 3 pracujących. Plan na finisz miałem jeden-być przed dawnym kolegą klubowym Wojtkiem. Nie był łatwy do zrealizowania zwłaszcza że jeden z konkurentów zaczął długi i niestety udany finisz, który kosztował mnie sporo sił, ale na szczęście rywalizację z Wojtkiem zakończyłem na zwycięzkim sprincie na ostatniej prostej.

_MG_8882

Wynik końcowy to 5 open i 1 w M2.

Marcin Jabłoński był 2 open i 1 M4.

Podsumowując: start udany. Dzięki temu, że startował Wojtek mogłem zobaczyć czy wracam do sił i tak jest. Trochę inne niż wcześniej metody treningowe przynoszą pozytywne rezultaty, a braki które jeszcze są – w końcu to dopiero początek marca- będą eliminowane bardziej specjalistycznymi treningami w marcu i kwietniu.

 

Mateusz

foto: jurekrybak.com