W weekend 16-17 kwietnia odbywały się dwa maratony inaugurujące dwa ważne cykle dla naszej drużyny: w sobotę Miękinia Bikemaratonu, a w niedziele Daleszyce ze Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej. W związku z tym że upatruje wysokiego miejsca w klasyfikacji generalnej Bikmaratonu zdecydowałem się pojechać na oba wyścigi. Miękinia była o tyle istotna, żeby złapać pierwszy sektor na kolejne wyścigi oraz więcej punktów z okazji płaskiego maratonu.
Wyjazd do Miękini rozpoczął się niezbyt udanie bo A2 i DK8 były blokowane przez mieszkańców w związku z budową jakiejś linii wysokiego napięcia. Nie będę na forum komentować tego co przychodziło mi do głowy stojąc w turbo korku. Niestety spowodowało to, że nie zdążyłem odebrać numeru startowego w piątek. Na szczęście w sobotę biuro działało mega sprawnie i w kwadrans wszystko było ogarnięte.
Z dodatkowych pechowych wydarzeń przedstartowych było to że jak już się ogarniałem do startu to zaczęło schodzić powietrze z koła… w samochodzie. Przynajmniej moja narzeczona się nie nudziła jak się ścigałem 😉
Startowałem niestety z połowy drugiego sektora który ruszył 2.5 minuty po pierwszym. Niby miałem zaliczony czas netto ale jednak strata do pierwszej grupy i brak możliwości złapania się w pociąg powoduje też straty w ostatecznym wyniku.
Start przebiegł względnie ok dla mnie chociaż na początku nie mogłem wkręcić się na najwyższe obroty. Do pierwszych górek jechaliśmy względnie stałą grupą, a jak już się hopki pojawiły to zacząłem przechodzić do przodu wyprzedzając sporo osób. W okolicach 35km zaczęły się przepiękne single ok 6km (giga powtarzało tę część drugi raz). Był to odcinek na którym znów nadrabiałem straty ze startu i przedzierałem się do przodu. Tutaj chciałbym zaapelować do wszystkich zawodników – Odstawcie czasem szosy w kąt i idźcie na rundkę MTB potrenować. Nawet w Warszawie się da, trzeba tylko chcieć. Jak patrzyłem na niektórych to był dramat jak oni jechali po tych signalch i robili tylko zatory.
Niestety na trasie była przeraźliwa ilość błota która mocno spowolniła czasy przejazdów. Wszystko szło dobrze gdzieś do około 60km kiedy złapał mnie kryzys, ale do mety się dotoczyłem na ostatecznie 36 miejscu open (10 M2) co uznaję za bardzo przyzwoity wynik jak na pierwszą edycję w ramach której rozgrywany był Puchar Polski w maratonach MTB, a wszyscy zawodnicy są wygłodniali po zimie.
Po starcie w Miękini musiałem się szybko zregenerować tak aby względnie móc powalczyć w Daleszycach również na Giga w niedziele – pisząc tę relację jestem już po drugim wyścigu i udało się ukończyć; wynik raczej słabszy ale punkty zostały zdobyte 😉