Zakończenie sezonu jak to smutnie brzmi. Ale wiecie co dla mnie to nie jest koniec choć już to były ostanie zawody. Końcem sezonu będzie zajechanie się w Świeradowie ale to będzie inna historia.
Dziś frekwencja na Poland Bike była rekordowa co niestety opóźniło start. Ściganie w Wawrze to moje ulubione miejsce blisko, singlowo trochę interwałowo. Dziś startowałem z 2 sektora w doborowym towarzystwie bo prawie wszyscy z teamu Mybike w nim byli. Trasę jak przez mgłę pamiętałem z zeszłego sezonu, a miała być prawie nie zmieniona. Dodatkowo po raz pierwszy wrzuciłem sobie do Garmina kurs zawodów czułem się przygotowany jak nigdy a i tak to nie uchroniło mnie to przed zgubieniem trasy.
Start był szybki ale czego innego spodziewać się po 2 sektorze. W sumie jestem zadowolony bo hamując się przed jazda na Maksa wylądowałem raczej z przodu. Do tego cały czas w zasięgu wzroku był Rafał, który obecnie pomimo trudności „zaciskowych” jest najszybszy na najlżejszym rowerze co nie trzyma siodła. Rafał wierz mi to się zmieni albo rama się zmieni i będzie dobrze szkoda nerwów. Ogólnie do 12km, czyli rozjazdu na MINI i Max było naprawdę ciasno. Ciężko się wyprzedzało bo kosztowało to dużo wysiłku a efekt był marny. Do tego dwa razy źle rozegrałem wyprzedanie i byłem w plecy. Od 12km ęsię to co lubię, czyli pojedyncze osoby lub grupy kilku osobowe. Doganiasz wyprzedzasz zaliczone. Nie jechałem jednak tak szybko jak mi się wydawało bo dogonił mnie Wojtek i Michał. Niestety źle wybrali opcje podjazdu a ja widząc ich błędy podjechałem jak natchniony. Później był jeszcze jeden podobny podjazd i znowu to samo wybrałem optymalnie wyprzedzając z 5 osób. HR sięga Maksa ale wiesz, że robisz dobra robotę i jedziesz dalej.
Przed pierwszymi signalmi dogoniłem 4 osobowa grupę. Dobrze pamiętałem to miejsce bo rok temu wiele osób tu błądziło teraz trasa wiodła pod mostkiem i tym razem nie było jak pobłądzić a oznaczeń było tyle, że nie było wątpliwości gdzie jechać. W sumie nie byłem tak bardzo zmartwiony tym ze będę grzecznie jechał bo to był czas na złapanie tchu. Kogo mogłem to wyprzedziłem na moście i znowu jazda na ścieżce tyle ze po drugiej stronie Świdra. Znowu prawie na kole grzecznie jechałem nagle ostry skręt pod górę. Tu kilka słów czemu źle pojechałem skoro miałem GPS z trasą. No właśnie temu, że jak się od trasy oddalisz kilka metrów to on od razu piszczy ze zbłądziłeś.. więc go przestałem słuchać no i efekt taki że w maksymalnym powiększeniu nie mogłem znaleźć ścieżki bo oddaliłem się od niej 300m…. W każdym razie w sumie straciłem na tym około 3minut. Powiecie nie dużo ale to nie prawda bo zbłądzonych duszyczek było więcej i jazda po ścieżce razem z 30 osobami na raz jest do dupy. Dla mnie od mapy, która musiała by być włączona cały czas dla mnie ważniejszy jest HR kadencja i czas. (Krysiu pytałaś się co ja biorę ze mam powera cały czas no po prostu co 20mintu jest strzał z żelu własnej roboty bananowo daktylowego oczywiście do czasu…. Zgubienia bidonu…) Na szczęście szybko przełamałem doła spowodowanego straceniem kilku minut i znowu cisnąłem co fabryka dała. Dogoniłem wiec po raz drugi Michała i Bartka. Bardzo się ucieszyłem ze pojedziemy trochę jak prawdziwa drużyna. Na horyzoncie jeszcze wypatrzyłem Krysie. Na asfalcie wyprzedziłem wszystkich i zarządziłem drużynowa jazdę na czas pod swoim przewodnictwem. Chwilami jechaliśmy 40km/h. Asfalt był krótki ale morale wzrosło. Był moment, że Krysia coś wypadła z rytmu ale grzecznie czekaliśmy na nią bo my z Bartkiem Walczymy o wejście do 20 a Krysia o 1 miejsce. I tak sobie jechaliśmy aż na jakimś zjedzie fiknąłem znowu z roweru a Krysia odjechała. Bartek nie wytrzymał szaleńczego tempa. Goniłem Krysie ale już jej nie dogoniłem mnie też dopadał kryzys. Końcówka bardzo mi się w sumie podobała i na pewno pojadę ten odcinek kiedyś treningowo szczególnie, że mam szlak a jest on dodatkowo oznaczony jako trasa MTB.
Na metę wpadam po 2.24 minutach na garminie mam 2.21 minut wiec zgubienie się kosztowało mnie być może nawet 4 minuty ale tak czasami bywa. Jestem zadowolony z jazdy. Z miejsca też choć mogło być lepiej ale taki jest sport.
Finalnie umocniliśmy się na jako drużyna na 7 miejscu. A w punktacji Uniwersal 5 miejsce. Z czego jestem bardzo zadowolony. Gratulacje dla Wszystkich!