Od kilku lat w kalendarzu cyklu PolandBike znajdują się Drużynowe Mistrzostwa Polski Amatorów MTB. Justyna próbowała zebrać kobiecą drużynę, jednak nie było odzewu ze strony koleżanek.
Od paru dni zastanawiałem się czy może jednak spróbować swojego startu w kategorii OpenMix, w związku z czym w piątek zapadła decyzja, żeby spróbować stworzyć z Justyną i Mikołajem drużynę.
Po paru chwilach wszystko było dograne i ustalone. Widzimy się w Otwocku na parkingu przy stadionie o 10.
Załatwienie wszelkich formalności i drużyna została oficjalnie zgłoszona do udziału. Do startu pozostawały jeszcze prawie 3 godziny, w związku z czym udaliśmy się na objechanie chociaż części trasy. Ustalenie paru szczegółów jak jechać, na co uważać. Po rozgrzewce wróciliśmy do miasteczka zawodów. Chwila rozmowy z Robertem, który w tym dniu również startował w kategorii MixOpen a także ze względu na start z córką i synem był klasyfikowany w kategorii rodzinnej.
Po par minutach ustawiliśmy się na linii startu i jako ósma drużyna, mogliśmy przystąpić do rywalizacji. Start drużyn odbywał się w minutowych odstępach.
Trasa zawodów była bardzo podobno do tej znanej z normalnej trasy cyklu PolandBike, z małymi korektami. Start zawodów to była odwrócona końcówka tego co było w marcu, natomiast finisz poprowadzony w dość interesujący sposób, przejazd przez wąską furtkę, następnie płyty chodnikowe, zakręt 90 stopni wjazd na koronę stadionu, trzeba było wjechać po 2-3 stopniach a następnie po trawie, 10 metrów po koronie stadionu i zjazd , dwa szybkie zakręty, następnie nawrotka połączona z wjazdem na bieżnię stadionu mi bardzo krótki finisz. Reszta trasy to naprawdę kosmetyczne zmiany, czyli parę krótkich dość stromych podjazdów, krótkie zjazdy, parę singli i dwie lub trzy bardzo długie szerokie proste.
Ze względu na to, że byłem najsłabszym zawodnikiem w naszej drużynie, drużyna musiała dostosować tempo do mnie, lub prawie. Mikołaj przed zawodami stwierdził że ustawi na Garminie Virtual Partnera z taką średnią jak uzyskałem w Otwocku w zeszłym roku, żeby wiedzieć jak możemy jechać, a właściwie jak powinniśmy.
Podczas zawodów miałem lekką chwilę słabości, organizm zaczynał się buntować, mięśnie zaczynały boleć, ale w pewnym momencie udało się przezwyciężyć słabości. Większość trasy na pierwszej zmianie jechała Justyna, Mikołaj jechał tuż przede mną, lub obok mnie sprawdzając czy wszystko ze mną ok, czy daję radę a monetami nawet motywując do szybszej jazdy.
Na jednej z ostaniach prostych i na ostatnim singlu stwierdziłem, ze spróbuję dać zmianę na sam koniec. Mikołaj dalej pokrzykiwał, Justyna również. Były to oczywiście motywujące okrzyki mówiące, że jedziemy ponad 3 minuty szybciej od tego co było zakładane.
Na metę wpadliśmy jednocześnie tak jak było to zakładane od początku, ważne żeby trzymać się razem, skoro liczył się czas trzeciego zawodnika, to nie warto było zostawiać najsłabszego.
Po finiszu wszyscy padliśmy, ale chyba tylko ja wyglądałem jakbym miał zaraz wyzionąć ducha. Podziękowałem Justynie i Mikołajowi za wspólną jazdę i za doprowadzenie mnie do mety. Efekt był taki, że zakładany czas został poprawiony o 4,5min. czas drużyny to 01:17:32. Czas ten dał nam dopiero 24 miejsce na 30 zespołów.
Chciałbym ogromnie podziękować jeszcze raz zarówo Justynie jak i Mikołajowi za całą pracę związaną z przejechaniem tych zawodów, dyby nie wy, to po pierwsze nie ukończyłbym, albo zdecydowanie nie uzyskałbym takiego czasu. Dzięki za wszystko.
W tym momencie należą się jeszcze gratulacje dla Roberta Roli-Janickiego i jego córki oraz syna, którzy uzyskali czas 01:13:33 co pozwoliło im zająć 19 miejsce oraz 3. miejsce w kategorii Rodzinnej.
Autor: Marek Sarnecki