Kolo pro Život – Praha

0882

0882

Tym razem będąc w Czechach postanowiliśmy wystartować w Pradze. W dniu zawodów koło 6 rano budzi nas burza i silne opady. Od razu przypominają mi się zawody w Czechach sprzed paru lat kiedy przeżyłem największą kąpiel błotną na rowerze. Jednak pogoda szybko się poprawia i z czasem robi idealna na zawody czyli sucho i 20 parę stopni.

Podczas rejestracji trzeba wybrać trasę i mamy do wyboru: C-37 km oraz B-53.

Marek wybiera krótszą ja waham się cały czas ale w końcu stawiam krzyżyk przy dłuższej. Z racji tego, że jadę z ostatniego sektora oraz startu wszystkich jednocześnie jest spory tłok na trasie. Jednak pierwsze kilometry od razu prowadzą do selekcji zawodników. Najpierw szybkie 3km po asfalcie, a potem 5km pod górę w lesie po nierównym betonie, który z czasem przechodzi w leśną ścieżkę z kamieniami. Chwile jedziemy szczytem góry, a resztę trasy pamiętam jako ciągłe zjazdy i podjazdy na zmianę co widać na profilu trasy.

Różnica wysokości na trasie 53 km wyniosła 1138m, a na 37 km 700m. Dodatkowo na trasie były wszystkie możliwe atrakcje MTB. Kamienie, żwir, trawa, korzenie. Kilka kilometrów krętych singli po lesie, czasem nad krawędzią urwiska. Zjazdy wąwozem z dużymi luźnymi kamieniami oraz korzeniami, które po opadach były śliskie, zdradliwe i zawsze ściągały w stronę stromego zbocza albo w sam środek rynny wyżłobionej po opadach. Pod sam koniec natomiast schody na których nieźle telepało i ostatnie kilometry po nierównej łące. Finisz za to po bieżni zrytej przez konie i ręce bolą bardziej niż nogi.

Był to mój pierwszy start na dłuższym dystansie no i wyszedł brak praktyki w rozłożeniu sił. Kryzys miałem koło 30 km czyli dystans do jakiego jestem przyzwyczajony. Ratowałem się ostatnim żelem jaki mi został i akurat okazało się, to tuż przed bufetem. Błąd, nie sprawdziłem jak rozłożone są bufety i resztę trasy jechałem tylko na resztkach picia.

Trasa zawodów bardzo ciekawa, urozmaicona ale też trudna. Sporo podjazdów, które okazały się podejściami. Nawet gdyby nie inni zawodnicy i zmęczenie na zawodach to podjazdy o nachyleniu 20-30% po błocie, luźnych kamieniach i patykach były dla mnie nie do pokonania. O trudności trasy świadczy też fakt, że 181 osób nie ukończyło zawodów.

Nasze wyniki:

Marek Sarnecki: 37 km – czas 2:43:33, miejsce open 343/411, 83/92 kategoria wiekowa

Mikołaj Witkowski: 53 km – czas 3:07:45, miejsce open 474/767, 172/250 kategoria wiekowa