Na elektrycznym DOPINGU.

Wstęp

Jako pracownikowi Mybike.pl zdarza mi się testować wiele różnych rowerów. Czasami testy odbywają się w niesamowitych miejscach. Z testem naszego PowerFly+ jakoś zwlekałem. Może dlatego że, ogólnie minął mi zapał do takich rowerów. Gdyż niestety są one zbyt drogie w stosunku do naszych zarobków. Czekałem więc, aż rower będzie odblokowany. Fabrycznie jest montowany ogranicznik prędkości przy której rower przestaje nas wspomagać. Trochę czasu to zajęło.

Tydzień temu, wreszcie trafiła się ku temu okazja.

Jazda do domu wywołała mu u mnie taką euforie, że nie pamiętam jaki inny rower (i czy w ogóle) wywołał taką ekscytacje.

Powerfly Consumer MY’16 from 2nd-level VIDEO WORKS GmbH on Vimeo.

Dlaczego?

To super sprawa jechać na rowerze 40km/h i męczyć się w sposób umiarkowany.

Linia Powerlfy+ została stworzona z myślą o wspomaganiu w górach. Na podjazdach wsparcie jest ogromne. Pod ul. Dolna pojechałem ze średnią 32km/h, gdy normalnie jest to raczej 18km/h.

Rekord do domu pobity o 7minut na odcinku 14.5km, średnia 33.5km/h.

Z czasów gdy byłem motocyklistą pamiętam jaką radochę miałem zawsze gdy inny motocyklista dał się podpuścić na światłach. Teraz taka sama radość sprawiło mi dogonienie jakiegoś Triathlonisty na treningu. Zrównanie się rowerami, wymiana spojrzeń, a później powrót do przelotowej prędkości 42km/h. Ponieważ rowery elektryczne nie są powszechne, to takie odjechanie komuś kto uważa się za najszybszego na ścieżce jest dla niego nie wątpliwie dsilnikużym przeżyciem. Raz spotkałem chłopaka, który chyba był na treningu i to on mnie dogonił. Ja akurat turlałem się tylko cos koło 30km/h więc szybko postanowiłem się urwać w sposób w jaki nigdy nikt koledze nie odjechał. No niestety nie widziałem miny… Trzeba gopro zamontować pod siodełkiem to przynajmniej będzie co oglądać później J

Wady takiego roweru według mnie są dwie:

Pierwsza wada… taki rower jednak jest porostu niebezpieczny. I prawdopodobieństwo dzwonu jest wg mnie pewne.

Druga wada to niestety zasięg akumulatorów. Tu przy każdej okazji trzeba się ładować, co może prowadzić do sytuacji ze po prostu trzeba będzie jeździć z ładowarką, która zresztą jest bardzo lekka. W opcji Turbo bateria umożliwia przejechanie tylko 35km, Sport 45km, Tour 65km i Eco 105km tyle ze opcja Eko to w praktyce pomaga tylko pod górkę i przy ruszaniu.

Do wagi roweru nie będę się czepiał, bo po prostu rower jest ciężki. 22kg to i tak nie jest dużo w tego typu rowerach.

Jazda w terenie.

Ruszyłem na swoja ulubioną ścieżkę, gdzie jest kilka górek, kilka łach z piachem i jest dość kręta.

Wrażenia… na krętej ścieżce nie wykorzystuje się prawie w ogólę wspomagania. Podjazdy pod górki to „szok”. Łachy z piachem to łatwizna. Ogólnie bardzo pozytywnie.

Testy szły mi tak dobrze, że nie chciałem zwracać roweru. Na niedzielnej wyciecze zamieniłem się z żona na rowery. Odjechała bo nie byłem wstanie utrzymać jej koła.

Innego dnia nie podładpowerflyowałem się i wydawało mi się, że dojadę do celu. Niestety tuż przed podjazdem na ul. Dolnej rozładowałem się do zera. Przez pierwsze 100m uczucie jakbym ciągnął kotwicę. Na górę wjechałem. Zakres przerzutek dał rade, ale było ciężko.

Na pytanie czy kupiłbym sobie taki rower odpowiadam tak, zdecydowanie. Jednak byłby to rower tylko na miasto w stylu DualSport lub Powerly+ zawieszony. Ale to jeszcze nie jest czas dla mnie. Natomiast jestem przekonany, że każdy powinien spróbować nawet jeśli uważa się za zawodnika amatora i brzydzi się wspomaganiem.

Nie ukrywam.. powrót na „swój” rower był szokiem. Pierwszego dnia czułem się jak bym był „przetrenowany”… no a koła wogóle się nie „kręciły”. Na szczęście ten efekt już minął i nie mogę się doczekać najbliższego wyścigu MTBJ