Relacja ze zgrupowania Calpe 2014 – dzień 0

Nadszedł marzec. A skoro marzec to czas na zgrupowanie.
Od kilku lat cieszą się one rosnącą popularnością, szczególnie te w południowych krajach Europy.
Trzeba sobie od razu powiedzieć czym dla kolarza amatora jest taki wyjazd. Przede wszystkim budujemy na nim bazę, która jest zazwyczaj nieosiągalna w warunkach polskich. Choć w tym roku pogoda spłatała miłego figla, to nadal w na południu jest milej 😉 Równie ważnym aspektem jest także możliwość regeneracji, nieosiągalna dla niektórych w warunkach domowych. Rzadko kiedy mamy możliwość przespać 8 czy 9 godzin, wstać na poranny rozruch, zjeść śniadanie, odpocząć, ruszyć na trening. Wrócić z niego, zjeść obiad i do wieczora regenerować się podczas masaży, basenów czy
spacerów. Nie mówiąc już o tym, że cały czas jesteśmy w towarzystwie osób, które chcą rozmawiać o swojej pasji. Można też rozwinąć swoją
wiedzę dzięki obecności trenerów, fizjoterapeutów oraz mechaników. To właśnie te dodatkowe rzeczy są dla mnie głównym argumentem przemawiającym za wyjazdem na zgrupowanie. W tym roku wybrałem się ponownie do Calpe z Arturem Miazgą z TrainWithWatts.
Symbol Calpe - Penon de Ifach.

Symbol Calpe – Penon de Ifach.

Podróż zaczęła się o 4 rano. Najpierw musieliśmy dotrzeć do Krakowa. Tam spotkaliśmy znajomych z Białegostoku, którzy ruszyli dzień wcześniej. Na lotnisku spotykamy pozostałą cześć towarzystwa. W tym roku grupa jest prawie dwa razy większa niż rok temu i jest 28 osób. Triathlonowcy, szosowcy, górale także jest z kim pogadać i poznać inne dyscypliny. Przelatujemy nad ośnieżonymi Alpami, Gardą, a już za chwilę lecimy nad Balearami. Zbliżając się do lotniska przelatujemy nad Penon De Ifach, czyli znakiem rozpoznawczym Calpe.

Penon de Ifach z lotu ptaka.

Penon de Ifach z lotu ptaka.

Na miejscu czeka na nas Artur. Rowery zostały wysłane kilka dni wcześniej tak, aby czekały na nas na miejscu i nie zostały zmasakrowane przez obsługę lotniska.
Z Alicante do Calpe jest nieco ponad godzina drogi, ale w miłym
towarzystwie czas mija bardzo szybko. Rozlokowanie się w apartamentach (mieszkamy po 4 osoby), kolacja, a następnie spotkanie organizacyjne. Potem szybko zakupy (sklepy są czynne do 21:15), sprawdzenie rowerów przed kolejnym dniem i padamy zmęczeni do łóżek.
Już o 8 pierwszy rozruch… =)))

Zaszufladkowano do kategorii Inne

okladka_BIKE_(1)

Nowa gazeta rowerowa BIKE

Tydzień temu ukazała się nowa gazeta rowerowa BIKE na podstawie niemiecko języcznej gazety o tym samym tytule. Choć w rzeczywistości dostajemy dwie gazety bo połowa numeru to jest o szosówka po nazwą „Tour”.

Czy warto kupić ta gazetę. Choć po wnikliwym przeczytaniu mój entuzjazm trochę opadł to powiem tak warto kupić.  Ja osobiście nie znam niemieckiego po za kilkoma bojowymi okrzykami. Więc i tak oryginału bym nie czytał nie wspominając o tym ze opisywana tam rzeczywistość mocno odbiega od tego co jest na naszym rynku.  A tak mamy wyselekcjonowane materiały które są dobrze przetłumaczone do tego sa ciekawe bo choć Bikeboard jest na wysokim poziomie to ma inny styl opisywania i to jest fajne. Teraz na pewno się zdarzy ze przy jakiś nowinkach poznamy rożne poglądy na ten sam temat. Na razie w gazecie nie było zbyt wiele reklam a gazeta jest dobrej jakości i to 128storn (co prawda o 12 mniej niż u konkurencji ale to chyba bez znaczenia) Gazeta będzie się zmieniać i szukać swojej tożsamości bo to w końcu pierwszy numer. I na pewno z czasem pojawia się tam nowe działy i inne znikną ale ogólnie jeśli będzie trzymać ten poziom co pierwszy numer to trzyma kciuki. Choć osobiście wydaje mi się ze nie ma miejsca na 3 gazety na polskim rynku. Ale w sumie ja nie jestem ekspertem i mogę się mylić.

Co mnie zaciekawiło w tym numerze. Na pewno wielkim atutem jest współpraca z Maja Włoszczowska która ma swoja rubrykę (można pisać z propozycjami tematów majka@magazynbike.pl). Maja opisała też swój jeden obóz w Hiszpanii i jest to ciekawe gdy można się przyjrzeć jak przygotowują się najlepsi. Dziewczyny dla was to jest ogólnie kilka artykułów. Poświecony kobietom i tego jak patrzą na rowery. Ciekawe czy się z tym zgadzacie.

Super czytało się wywiad z Jerome Clementzem, który jest gwiazdą światowego enduro. Chłopaki z redakcji bardzo szczegółowo opisali też jak będą testować rowery na razie pod nóż poszła krajowa czołówka Romet i Kross. Mnie bardzo wciągnął artykuł porównujący topowe XC z tymi dla amatorów i tu duże zaskoczenie bo Superfly 9.8 w swojej kategorii wbił konkurencje w ziemie przy równoczesnej porażce w kategorii pro. (jeden taki rower mamy na testach).

Z wypiekami na twarzy czytałem tak zwany test w ciemno gdzie zawodnicy testowali grupy Shimano i Sram wyniki choć mnie nie zaskoczyły tak bardzo uświadamiają gdzie jest linia rozsądku.

Ciekawie był zrobiony test opon w tym opon do maratonów i XC widać ze można mieć oponę 450gr w 29er bez szkody na przyczepność i odporna na przebicia.

Z szosowych artykułów polecam stracie najlżejszych rowerów na rynku (5.6kg 70tys) fajnie wiedzieć ze jest taki kosmos. Jest tez mega test kół systemowych do szos i jest tego tam naprawdę dużo. A ja już wiem szosowych kół to na pewno nie opłaca się składać jak dobry zestaw można kupić już za 1100pln.

Jak to w wiosennym numerze jest też kalend aż przygotowujący do sezonu który tak naprawdę można już rozpocząć.

To co opisałem to tylko niewielka cześć tego co jest w numerze i raczej chciałem was zachęcić do lektury.

W pierwszym wydaniu znajdziecie między innymi:

TESTY
Champions League
6 superwyścigowych sztywniaków w konfrontacji z ich tańszymi wersjami
Nocna zmiana
Ślepy test na trenażerze powszechnie kupowanych grup: Deore, SLX; X7 i X9
Siły specjalne
Opony XC, AM, enduro w teście porównawczym
Okrągła rewolucja
Test pierwszych seryjnych hydraulicznych hamulców Shimano BR-R785
Stany nieważkości
Test najlżejszych na świecie szosówek
A jednak się kręci
20 kompletów kół systemowych

WYWIAD
Enduro jest duszą kolarstwa górskiego
rozmowa z Jeromem Clementzem

REPORTAŻE
Piąty element, czyli mistrzowska szkoła jazdy
trening Mai Włoszczowskiej i Oskara Saiza!
NS Bikes
z cyklu Made in Poland – Szymon Kobyliński i jego firma
Przypadek nie istnieje
z wizytą w Giveroli – najlepszej rowerowej miejscówce ever!
[…] i wiele innych materiałów

oraz DZIENNIK TRENINGOWY 2014
52 tygodnie treningu – od października do października!

W rękach trzymam już nowego Bikeboarda więc streszczenie wkrótce.

Mimi