Piotrek Berner
Wzrost: 185
Rocznik: 1982
Waga: 82kg
Ilość km w sezonie: ~7-8 tys.
Hobby: kolarstwo, piłka siatkowa, narciarstwo
Najważniejsze osiągnięcia:
Związane z kolarstwem:
Podia w kategorii M3 w cyklach ŚLR, Poland Bike, Mazovia
Związane z piłką siatkową:
m.in. 3 mce w Akademickich Mistrzostwach Europy – Tallin 2005
kilkukrotny zwycięzca Międzyuczelnianej Ligi Szkół Wyższych w woj. łódzkim
Mój pierwszy, obecny i wymarzony rower:
Nie licząc rowerów z dzieciństwa, po „komunijnym” szosowym Romecie nastała era rowerów MTB: pierwszym był stalowy Torpado na przyzwoitym wtedy osprzęcie Shimano STX RC, poprzez Scott’a Comp Racing, Orbea Lanza, pierwszego karbonowego Scott’a Scale 10 aż do kupionego w sezonie 2016 Trek’a Procaliber 9.8 SL z kilkoma późniejszymi modyfikacjami. Procaliber
spełnia moje obecne wysoko postawione wymagania.
MTB na poważniej:
Z pierwszych maratonach wystartowałem jeszcze w czasach, kiedy prawie nikt nie słyszał o takiej formie „rozrywki” podczas jednych z pierwszych Festiwali Rowerowych w Szklarskiej Porębie. Później zdarzały mi się pojedyncze starty w Mazovii,
które często rozpoczynały mój sezon rowerowy. Rok 2011 okazał się dla mojej rowerowej pasji przełomowy kiedy doznałem kontuzji i musiałem na jakiś czas zrezygnować z treningów siatkówki, która wtedy odgrywała dominującą rolę w moim sportowym życiu. Od 2012 roku zacząłem poświęcać kolarstwu znacznie więcej uwagi trenując również zimą. W sezonie przygotowującym do startów w 2017 wystawiłem po raz pierwszy swoją determinację na test jeżdżąc na trenażerze. Kolejny sezon przygotowawczy przepracowałem z podobny sposób
Dlaczego startuje w MTB:
Zainteresowałem się tą dyscypliną wiele lat temu. Dodatkowo poznałem wielu fajnych ludzi, którzy wkręcili mnie w kolarstwo górskie. Jazda w terenie daje poczucie wolności, a rywalizacja jest znacznie ciekawsza niż na szosie. Liczy się nie tylko siła i wytrzymałość ale i technika jazdy
Dlaczego jeżdżę na rowerze:
Rower stanowi obecnie ważny element mojego życia. Pozwala realizować sportowe ambicje, daje możliwość zużycia nadmiaru energii. Jadąc na rowerze odrywam się od problemów. Ponadto ma pozytywny wpływ na dobre samopoczucie i zdrowy tryb życia
Dlaczego jeżdżę w teamie MyBike.pl:
Do teamu zaprosił mnie Piotrek vel Mimi, właściciel sklepu. Przez wiele sezonów jeździłem indywidualnie, wstąpienie do zespołu daje mi dodatkową motywację do mocniejszej jazdy podczas treningów i maratonów. Cieszy mnie, kiedy moje starty mają wpływ na wynik dryżynowy. Sezon 2018 to już 5. w barwach MyBike.pl. Poza tym sklep MyBike.pl posiada szeroką ofertę sprzętu najwyższej klasy, z czego chętnie jako zawodnik teamowy korzystam.
Piotr „Buczek” Buczyński
Rocznik: 1973
Wzrost: 183 cm
Waga: 86 kg
Ilość km w sezonie : do tej pory niewiele ponad 1000 km, ale to się zmienia na lepsze
Cyklopedia: 20178
Mój pierwszy rower:
pierwszego rowerku nie pamiętam, nie wiem też na czym uczyły się jeździć dzieciaki w połowie lat siedemdziesiątych. Pewnie miał boczne kółka, a potem ojciec latał za mną z kijem. Standard. Potem byłem skazany na wytwory rodzimego przemysłu rowerowego czyli produkty Romet. Najpierw był Pelikan najmniejszy rometowy składak. Pamiętam, że był niebieski, miał czerwoną torbę transportową i poróżował ze mną w wakacje od dziadków do dziadków za pomocą PKP.
Potem był rower komunijny. Chyba nieźle wyrosłem bo ominąłem etap Wigry 2 i 3 przesiadając cię na „dorosłego” Rometa Jubilata. Rower był przyduży, ale maksymalnie opuszczone siodełko i kierownica pozwalały mi szaleć po okolicy. Jednak w szczytowym okresie popularności Wyścigu Pokoju, kiedy każde dziecko na podwórku wiedziało kim jest Zenon Jaskóła, Uwe Raab i Olaf Ludwig marzeniem była kolarka. Nie wiem skąd ojciec ją wytrzasnął, ale kiedyś dostałem ślicznego niebieskiego Rometa Passata. Nie był to rower wyścigowy, raczej turystyczny z manetkami przy ramie. Pierwszego dnia odkręciłem, błotniki, lampki, dynamo, bagażnik i nigdy już tam nie wróciły. Został w schowku u rodziców. Kiedy po 20 latach przypomniałem sobie o jego istnieniu okazało, się, że ktoś uczynny posprzątał schowek i teraz stoją tam Treki, Gianty, Wheelery i inne nowiutkie sprzęty. Po Passacie ani śladu. Szkoda – miał dużą wartość sentymentalną.
Pierwszy rower, który kupiłem za własne zarobione pieniądze w połowie lat dziewięćdziesiątych to Giant Granit. Prawdziwy „FULL” tzn. sztywny z przodu i z tyłu. Na nim podbijałem lasy w okolicach Warszawy i przekonałem się czym jest MTB. Nigdy mnie nie zawiódł i mam go do dziś. Obecny rower: kiedy zacząłem myśleć o nowym rowerze wpadła mi w oko nowa moda na koła 29 cali. Nie było odwrotu musiałem takiego mieć. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadłem wtedy na Piotrka i tak pod moim dachem zagościł Trek Cobia 29’r by Gary Fisher z
autografem wyżej wymienionego na ramie. Na nim ruszyłem na podbój MPK i bez fałszywej skromność mogę powiedzieć, że wawerskie trasy Mazovii i Polandbike nie mają dla mnie tajemnic. Ostatnio w moim garażu zagościł również rower przełajowy Boone z oferty Treka, który po zmianie opon skutecznie próbuję użytkować także na szosie.
Wymarzony rower:
Cóż technika idzie do przodu, przyjdzie czas na zmiany, kto wie co wówczas będzie trendy i na topie. A tak na poważnie to lekki rower do ścigania. Prawdopodobnie karbonowy hardtail. Jak uzbieram. Cobia zostanie przerobiona na wygodny rower do rodzinnych wycieczek z dzieciakami.
Czym jest dla mnie rower:
przede wszystkim to wolność, mogę siłą własnych mięśni pojechać dokąd chcę, uwielbiam wymknąć się z domu bladym świtem gdy dzieciaki jeszcze śpią i przejechać nawet tylko kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów. To dla mnie środek do
zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego.
MTB na poważnie:
historia jest krótka. Pierwszy start to Wawer 2014. Wcześniej nie brałem pod uwagę, żadnych świadomych treningów, ani budowania kondycji. Za sprawą teamu MYBIKE to się zmienia.
Dlaczego jeżdżę w drużynie MyBike.pl
: Kiedy Piotrek przekonał mnie do pierwszego startu, a potem zaproponował przejście na „zawodowstwo” nie mogłem odmówić ;). Starty w teamie dają mi większą mobilizację i determinację do poprawiania wyników. W końcu nie reprezentuję tylko siebie. Trzeba równać w górę. Przykładów nie brakuje.
Najważniejsze osiągnięcia:
sportowych na razie brak. Prywatnie to chyba tyle, że facetowi w średnim wieku, siedzącemu w pracy po 10 godzin na d… przed komputerem chciało się ruszyć i zrobić coś dla siebie.
Zainteresowania poza rowerem: wszystko co związana z byciem outdoor, nienawidzę siedzenia w domu. Od spaceru z psem po wyprawy w góry. Prawdziwa pasja to podróże motocyklowe. Jestem członkiem Stowarzyszenia Podróżników Motocyklowych Strangers Polska. Objechałem motocyklem kawał Europy, ale też trochę Azji i Afryki.
Ulubiona trasa:
jak dotąd to ścieżki MPK i to nawet mimo tego, że można się tam natknąć na oponę, lodówkę, kibel, albo zderzak samochodowy. Wierzę naiwnie, że naród kiedyś się ucywilizuje. Powoli odkrywam uroki tras szosowych.