Czwarty etap Poland Bike Marathon zawitał do Radzymina, który przywitał nas chłodem. Temperatura 8 stopni, więc założyłem cztery warstwy, co znacznie zwiększyło mój gabaryt. Pozostało zmienić dziurawą dętkę i przygotować rower do jazdy po trudnym piaszczystym terenie. Założenie było jedno – przejechać pierwszego maxa po kontuzji kolana.
Na linii startu
stawiliśmy się w 16-osobowym składzie. W moim 5. sektorze jechali Andrzej i Grzegorz, więc plan był prosty – trzymać się blisko. Bogdan rozpoczął odliczanie i kolejne sektory ruszyły w pogoń. Początek po asfalcie był szybki, ale gdy dotarliśmy do lasu zaczęły się schody. Wszechobecny piach zabił mój entuzjazm. Bezskutecznie próbowałem złapać swój rytm. Niestety chłopaki z teamu odjechali, a mnie pozostała samotna walka. Pierwsze 10 kilometrów przejechałem z wielkim trudem starając się wybrać optymalny tor jazdy. Pojawiły się pierwsze problemy z przednią przerzutką. Mimo tego na rozjeździe postanowiłem pojechać Maxa, ale później zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem.
Trasa nieustannie falowała
a podjazdy widać było po horyzont. Wtedy doszło do mnie, że morze piasku nie będzie moją jedyną udręką na tej trasie. W lesie pojawił się mech i koła zapadały się jak w gąbkę. Jechałem dalej patrząc na licznik jak wolno mijają kilometry. Dojechałem do góry, którą można by ochrzcić jako Wajsgóra 2. Później trasa na przemian zmieniała się z uroczych pagórkowatych singli na piaszczyste drogi. Na pierwszym bufecie złapałem izo, kilka łyków dwa głębsze oddechy i jadę dalej.
Światełko w tunelu…
Gdy dojechałem do trasy, która łączyła się z dystansem mini dostałem dodatkowej energii. W końcu piachu było mniej, a nawierzchnia pozwalała przyspieszyć. Jeszcze kilka łatwych górek i pojawiło się oznaczenie 10 km do mety. Wtedy postanowiłem wykrzesać z siebie ostatnie pokłady energii. Jechałem coraz szybciej, mijałem kolejnych zawodników co dało mi dodatkowe siły, a może spowodował to żel który przyjąłem 2 km wcześniej. Wreszcie meta ostatnie mocniejsze pociągnięcia i jest upragniony koniec. Po przejechaniu tego maratonu mam satysfakcję, że utrzymałem 5. sektor w tak trudnym jak dla mnie terenie ale dużo jest jeszcze do poprawienia wiec nie odpuszczam.
Nie ma tego złego…
Reasumując na PB w Radzyminie w klasyfikacji drużyn zajęliśmy dobre 6 miejsce i patrząc na wyniki pniemy się w górę. Trasa była urozmaicona i trudna patrząc na czasy najlepszych zawodników. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i poczuć w nogach prawdziwe ściganie.
Tekst: Tomasz Borowiecki
Zdjęcia: Poland Bike/Zbigniew Świderski