Pierwszy start mam za sobą – Olsztyn Elemental Tri Series na dystansie Olimpijskim (1,5km pływania, 40 km roweru, 10 km biegu). Jak wiemy, wiosna w tym roku przyszła późno. Tydzień przed startem, 14 maja woda była zimna, bardzo zimna. Na tyle, że nie było wiadomo czy zgodnie z regulaminem odbędzie się pływanie i czy triathlon nie zamieni się przypadkiem w duathlon, w tym przypadku bieg, rower, bieg.
Pierwszy start w sezonie oznacza potrzebę ponownego przypomnienia sobie, co należy spakować, co jest potrzebne na start, do strefy zmian i do pływania. Finalnie jakoś udało się zabrać wszystko, no i co najważniejsze…. „Mr Greya”, mój nowy rower tri TREK Speed Concept 7.0 z Mybike.pl. Miałam go wypróbować po raz pierwszy na starcie.
W dniu startu jednak stwierdzono, że temperatura wody spełnia wymagania na tyle, żeby pływanie mogło się odbyć, ale jednak w skróconej wersji 750m.
Przed startem rozgrzewka z kolegą, lekki trucht i rozciąganie. Potem najtrudniejszy moment, wejście do wody żeby się rozgrzać pływając. Pianka niby jest, ale stopy, ręce i twarz trzeba zanurzyć i poczuć ten pierwszy szok, kiedy lodowata woda wpływa pod piankę zanim trochę rozgrzeje się od ciała.
Cóż, było zimno, bardzo zimno, ale przetrwałam start, który na szczęście był z brzegu jeziora, więc nie trzeba było czekać w wodzie.
Bieg do wody i płynęliśmy – pierwsza połowa zimna, a potem ciało się przyzwyczaiło. Na szczęście temperatura powietrza była znakomita. Słoneczko świeciło rozgrzewając stopy i ręce po wybiegu z wody.
W strefie zmian zabłądziłam myląc rząd, w którym miałam zawieszony rower i koszyk z rzeczami na zmianę. W końcu wszystko znalazłam. Szybko założyłam kask na głowę. Numer startowy na gumce przypięty w biegu ze strefy na boso i próba wskoku na rower z gracją, to znaczy włożenie stóp do butów i przypięcie pasów bez wywalenia się. Jakoś się udało.
Trasa rowerowa trochę pod górkę, potem w dół i 4 takie kółka z nawrotami. Po rowerze znów strefa zmian i tym razem próba szybszego znalezienia „mojego miejsca”, założenie skarpet i butów biegowych, następnie wybieg. Pierwsza pętla biegu to walka z ciężkimi nogami po rowerze. 2 pętla już oddychanie pod kontrolą i nogi zaczynają lecieć sprawniej, ale 3 pętla po silnym rowerze to już walka o przetrwanie. Ostatnia pętla to już myśl w głowie, że to już ostatnie kółko i oby do mety..
Właściciel MyBike miał rację polecając treningi w zimie na torze w Pruszkowie. Treningi i rower zrobiły swoje tak, że polepszyłam czas na trasie rowerowej prawie o 10 minut w stosunku do zeszłego roku. Poprawa również w biegu i pływaniu (w skróconej wersji).
Wyścig zakończyłam jako druga w kategorii wiekowej, jednak dziewczyna, która była pierwsza okazała się na tyle mocna, że zdobyła 3 miejsce w kategorii open dla kobiet. Nagrody się nie dublują, więc otrzymałam nagrodę jako pierwsza w kategorii wiekowej.
Na samą ceremonię nagród spóźniłam się, ponieważ najpierw postanowiłam spakować swoje rzeczy. Mimo to otrzymałam nagrodę z innymi spóźnialskimi kobietami z pozostałych kategorii wiekowych.
Pierwszy start za mną. Zakończył się on sukcesem, przede wszystkim pod względem jazdy na rowerze!
Tekst: Anna Lindholm