fbpx

Na ostatni weekend sierpnia i prawie że przedostatni weekend tych wakacji organizator cyklu Poland Bike zaprosił wszystkich chętnych na prawdziwą celebrację kolarstwa terenowego. Tym razem program obejmował oba dni – w sobotę typowy maraton XC na dystansie 28 (MINI) oraz 53 km (MAX), w niedzielę wyścig drużynowy. Wszyscy wiemy, że pogoda była sprzyjająca, czytajcie więc dalej, aby dowiedzieć się więcej.

Tekst: Adrian Socho, Krysia Żyżyńska-Galeńska

Zdjęcia: Zbigniew Świderski

Nieporęt leży nad Zalewem Zegrzyńskim, około 30 km od Warszawy, ale cały czas jest to Mazowsze. Płasko i trudno o jakiekolwiek wzniesienie. Na szczęście jednak okolica, a także same Lasy Nieporęckie oraz Legionowskie są co nieco pofałdowane. Amplituda tego pofałdowania nie jest przesadnie duża, ale sprytne osoby od układania trasy i tak były w stanie wyciągnąć z tego terenu co tylko się da i dać nam trasę taką, która nie będzie nudziła. Wielokrotnie prowadziła ona ścieżkami omijającymi główne i zapiaszczone gruntówki. Trasa jest znana szerokiemu gronu zawodników Poland Bike i lubiana przez nich, dlatego warto się z nią zapoznać przy pierwszej okazji (korzystając ze śladu GPS czy przy edycji tego maratonu za rok). My zasadniczo wystawiliśmy 14 osób, w tym kilku silnych zawodników takich jak Krzysztof Mrożewski, Mateusz Rybak czy oczywiście Krysia – z czego Krysia musiała „oszczędzać siły”, gdyż na następny dzień

zaplanowała udział w zmaganiach drużynowych. Jednym się poszczęściło, innym mniej – niezbyt pozytywnie ten start będzie wspominał Mateusz, gdyż dwa zerwania łańcucha oddaliły od niego towarzystwo czołówki i zaskutkowały siódmym miejscem w kategorii z 25 minutami straty do zwycięzcy. Krysia i Krzysiek już nas nieco przyzwyczaili do pierwszych miejsc i tutaj nie było inaczej. Poniżej wrażenia oczami Krysi:

W ten weekend miałam okazję przetestować najnowszy rower Trek Procaliber 9.8. Przekonałam się, jak ogromne znaczenie ma dobry sprzęt w ściganiu, nawet na poziomie amatorskim. Rower odebrałam ze sklepu w piątek wieczorem, więc pierwsza próba jazdy miała miejsce dopiero w sobotę przed maratonem. Napęd 1*11 jest wygodny w obsłudze, a szeroka kierownica pozwala na naprawdę szybkie nabranie swobody w jeździe. Musiałam tylko nieco podnieść siodełko, a poza tym rower był jakby ustawiony specjalnie dla mnie. Jeszcze chwila rozgrzewki i ok. 10 minut przed startem podjechałam do sektora, jak się okazało, było już pełno zawodników, tak, że stanęłam na samym końcu. Początkowe kilometry to próby znalezienia ścieżki w tłumie kolarzy, na szczęście rozjazd był dość wcześnie, bo na 11 kilometrze i stamtąd już mogłam jechać swobodnie. Co jakiś czas udawało mi się dogonić i pojechać jakiś czas z kolejną grupką, ale jednak większość wyprzedzałam do chwili aż trafiłam na kolarza, który widząc, że go wyprzedzam, postanowił nacisnąć mocniej na pedały i mi uciekł. Ta sama sytuacja powtórzyła się, kiedy go dogoniłam drugi raz, dopiero za trzecim krzyknęłam, że nie z nim się ścigam, a raczej gonię Ulę Luboińską, która jedzie gdzieś z przodu z drugiego sektora. Potem na sporym odcinku mogłam już skorzystać z jego koła, co pozwoliło oszczędzić trochę sił, zanim na którymś zakręcie kolega się nieco pomylił, a ja skręciłam dobrze. Ok. 5 km przed metą zobaczyłam w oddali pomarańczowy strój i wtedy pomyślałam, że może jest szansa wygrać. Jeszcze kilka pagórków i technicznych sekcji i znalazłam się jeszcze bliżej koleżanki. Na metę wpadłam tuż za Ulą, ale dzięki różnicy sektorowej tego dnia wygrałam.

Poland Bike Nieporęt

Przechodzimy do omówienia Drużynowych Mistrzostw Polski. To dość nietypowa forma zawodów, ale powoli zdobywa popularność. Trzeba wspomnieć, że oprócz „drużynówki” Poland Bike organizuje także Mistrzostwa w jeździe parami. A o co chodzi w tych Mistrzostwach Drużynowych? Drużyny są trzy- lub czteroosobowe. Dobór uczestników w jednej drużynie decyduje o jej kategorii – najpopularniejsza okazała się kategoria Mix Open, pozwalająca łączyć zawodników z różnych kategorii wiekowych i płci – owa różnorodność płci, czyli minimum jedna pani w składzie, musi być zachowana. W kategorii Kobiety Open, która miała za zadanie pokonać jedną pętelkę, wystartowało pięć kobiecych drużyn. W mięskiej Elita startujących drużyn było dziesięć, w męskich Mastersach jedenaście, a w Mix Open – piętnaście drużyn. Elita mężczyzn jako jedyna kategoria pokonywała dwa kółka pętli Mini z poprzedniego dnia zmagań (48 km), pozostałe kategorie – jedną pętlę o dystansie 24 km. Zasady rejestracji wyniku drużyny zostały tak napisane, aby drużyna jechała „drużynowo” przez jak największą część trasy. Żeby najlepszy wynik dało się uzyskać tylko przez współpracę wszystkich jej członków, a nie wzięcie do składu jednej silnej osoby. Zostało to wyrażone dosyć prosto, mianowicie czas drużyny na mecie jest czasem, w jakim trasę pokonał TRZECI zawodnik (lub zawodniczka).

Poland Bike Nieporęt

Takie zasady wymagają, aby zawodnicy z jednej drużyny współpracowali ze sobą. Niezbyt trudny teren temu sprzyja, gdyż pewna część jazdy odbywa się z prędkościami, przy których pewną część oporów jazdy stanowi opór aerodynamiczny. A jazda w tunelu poprzedniego zawodnika, na tzw. „kole” pozwala owy opór częściowo zniwelować. Przy średniej prędkości na trasie ok. 24 km/h jestem pewien, że u wielu zawodników na licznikach prędkość 30 km/h i wyższa pojawiała się nierzadko. Dlatego należało nie tylko nastawić się na typowe, szosowe zmiany, ale także z góry ustalić, w jakich proporcjach zawodnicy będą zajmować miejsce na czele swojej drużyny. Trzeba przy tym pamiętać, że lepszym sposobem zmiany zawodnika prowadzącego jest zjechanie na bok dotychczasowego prowadzącego i zajęcie jego miejsca przez zawodnika jadącego wcześniej na drugim miejscu. Wyprzedzanie nowego prowadzącego w celu wysunięcia się na czoło jest uznawane za mało wydajne. A w naszych składach? Barwy MyBike.pl reprezentowała Krysia startująca z dwoma silnymi koleżankami – Magdą Kuszmider i Katarzyną Pakulską. Krysia (znowu) wszystkich zadziwiła, prowadząc swoją drużynę i koleżanki do pierwszego miejsca. Poland Bike Nieporęt

Przewaga nad kolejną kobiecą drużyną to prawie 3,5 minuty, oraz w sumie niewiele bo „tylko” 8 minut straty porównując do najszybszego zespołu z kategorii Masters. I znowu, udało nam się namówić Krysię na kilka słów relacji:

Mimo przejechania 49 km w sobotę, ze średnim tętnem 184, w niedzielę w rywalizacji drużynowej nie brakowało mi sił. Tylko na początku potrzebowałam chwili, żeby się rozkręcić, a potem na sporym odcinku miałam siłę wziąć na siebie prowadzenie naszej drużyny. Wiedząc, że nasze główne konkurentki, zwyciężczynie zeszłorocznej rywalizacji, jadą jako ostatnie, cieszyłyśmy się, że my jedziemy pierwsze i nie musimy wyprzedzać. Właściwie całą trasę jechałyśmy same, trafiając tylko na dwóch, czy trzech pojedynczych zawodników Masters, którzy odpadli od swoich grup. Duże znaczenie miało to, że dzień wcześniej przejechałam tą trasę na maratonie. Sporo miejsc pamiętałam i wiedziałam, którą stroną pojechać, żeby np. nie zakopać się w piachu. Po wjechaniu razem na metę, zatrzymałyśmy się na chwilę, a ja włączyłam stoper – teraz czas sprawdzić, ile po nas wjadą konkurentki. Jeszcze chwilę wspólnego rozjazdu i powrót w okolice mety: zamiast dziewczyn, pierwszych zobaczyłyśmy zawodników z kategorii Mix, która startowała po kobietach. Było dobrze, wygrałyśmy z przewagą 3.5 minut nad drugą drużyną.

W DMP startował także nasz zawodnik Dariusz Siemiaszko – tutaj wyjątkowo w barwach innej drużyny, w której jeździ na Maratonach Kresowych. Darek jechał w kategorii Masters (24 km), jak się okazało w tej kategorii konkurencja była dość silna i zażarta, jego drużyna zajęła czwarte miejsce, przy czym od trzeciego dzieliły ich 4 (CZTERY!!!) sekundy, od drugiego – ledwie DZIESIĘĆ! Wyobrażacie to sobie? Pięć sekund za ich plecami uplasowała się kolejna drużyna, a jeszcze kolejna – o 20 sekund dalej. Co za konkurencja! Aż żałuję, że nie miałem okazji oglądać tych zmagać z punktu widzenia zawodników lub unoszących się nad nimi dronów, to by musiała być niesamowicie emocjonująca i pouczająca rozrywka. W każdym razie, łącznie ponad 40 drużyn zdecydowało się stanąć na linii startowej, ponad 100 zawodników, co oznacza, że powoli, ale nieustannie ta forma zmagań zyskuje na popularności, a my trzymamy kciuki, aby Organizator i za rok zaproponował nam ściganie się w ten sposób!

%d bloggers like this: