„Ale o co chodzi ?”
Oj zawrzało po ostatniej edycji Kellys Enduro MTB Series w Szklarskiej Porębie. Już w trakcie trwania zawodów do historii przeszedł OS 2… i pomyśleć, że zanim tam trafiłam, narzekałam na pierwszy… że taki płaski, że zero przyjemności z jazdy. Ktoś wtedy powiedział: „Oj Burek! Daj spokój. To jeszcze nie koniec! Nie wiadomo co nas czeka dalej!” 😉
2 dni jeździłam po okolicy, która zachwycała pięknymi ale trudnymi, wymagającymi singlami usianymi korzeniami i kamieniami. A tu taka nuda.. 🙁
Biec czy nie biec? Oto jest pytanie!
5,4,3,2,1..START! Po 30s okazało się, że jednak dalej nie pojadę. Jak kiedyś komuś opowiadałam, że było bagno na trasie to kłamałam. Umówmy się. Póki coś jest przejezdne to po prostu błoto. Jak zapadasz się po pas, to już bagno. Jak wpadłam pierwszy raz, ogarnął mnie śmiech. Po drugim razie zastanawiałam się, czy to trasa zawodów. Po trzecim patrzyłam czy mam jeszcze buty, ochraniacze i majtki. Po czwartym zapadnięciu nie wiedziałam czy mam się śpieszyć, biec czy iść spokojnie i odpuścić. „No dobra. Biegnę!” stwierdziłam. Prócz biegów po bagnie były także skoki po skałach, ale to już nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Dolny odcinek OS 2 okazał się całkiem fajny. Szkoda tylko, że i tak musiałam biec (o co mam pretensje tylko i wyłącznie do siebie 🙂 ). Po 300 m jazdy, solidny lot zaowocował skrzywieniem kierownicy. Więc biegłam te ostatnie 300 m do mety. Na dole odechciało mi się żyć.
Wielu zawodników zastanawiało się „O co tu się rozchodzi ?” Kto miał dużo „dystansu” śmiał się, innym raczej do śmiechu nie było. Część uczestników zrezygnowało z dalszej jazdy. Inny wyruszyli dalej, po kolejną dawkę adrenaliny. I ja również 🙂
Jazda!
OS 3 i 4 okazały się tym, czym dla większości określa się Enduro. Odcinki obfitowały w trudne elementy techniczne. Zakręty, miejscowe „kamyczki”, trochę „korzonków”, krótkie odcinki podjazdowe oraz proste na dokręcanie. W końcu można było poczuć radość z JAZDY. Podkreślam słowo JAZDY. Komentarze osób, które nie brały w tym udziału, są co najmniej śmieszne – szczególnie jeśli piszą, że co to za czasy nastały, że „boimy” się jazdy w błocie…
Żale zawodników tyczą się konkretnego, zasysającego bagna i sensu istnienia takich przeszkód na trasie, a nie ubolewania nad brudem po przejeździe przez kałużę.
Bo w jeździe na rowerze chodzi o jazdę !
Wiecie… to tak jak umiejscowienie na trasie wyścigu XC podjazdu, pod który nikt nie jest w stanie podjechać ze względu na stromiznę i prawa fizyki… tylko po to żeby udowodnić, że… no właśnie, co?
Zawody i jazda po wytyczonej trasie to co innego, niż wyprawa rowerowa w góry.
Organizatorzy przyznali, że mieli trudności z wytyczeniem tras (brak porozumienia z nadleśnictwem). Było minęło 🙂
Ja czekam na kolejne zawody z tej serii! 🙂
Polecam odwiedzić relację:
http://www.mambaonbike.pl/emtb-series-szklarska-poreba-czyli-najgorszy-os-dziejach-enduro/
http://mtb.pl/enduro-czy-kapiele-blotne/
https://www.1enduro.pl/enduro-mtb-series-szklarska-poreba-2017/ szkoda tylko, że kolega ominął najgłębsze miejsca 🙂
Niestety żadne z dotychczasowych zdjęć ani film nie ukazuje w pełni tego co spotkało uczestników.
Wyniki
http://enduro-mtb.eu/pl/wyniki