W tym sezonie jak w żadnym innym pogoda nie pozwalała cieszyć się rowerem wiosną. To i kilka innych spraw sprawiło, że dopiero teraz udało mi się dotrzeć na PB. Ale gdy czegoś nie możesz robić to wtedy bardzo się chce. Więc tego startu wyczekiwałem tak samo jak słońca.
W piątek uderzenie ciepła i super prognoza na cały weekend (jak by nie było pogody też bym startował 🙂 ) Bo to czasami dobra pogoda zostaje w pamięci równie mocno, jak profil trasy. Nadarzyn to nie jest jakaś najfajniejsza trasa. Ale start i meta są w przyjaznym parku przy pałacu w Młochowie. Smaczku dodaje tez przejazd przez żwirownię. Ponieważ przez ostatnie dwa tygodnie głównie padał deszcz, to choć zrobiło się ciepło, to w lesie nie brakowało błota. Nudy więc pomimo wielu prostych było. Asfaltu też było jak na lekarstwo, więc fajnie. Średnia prędkość z wyścigu była najwyższa od kilku lat, wiec ten skromny przejazd przez żwirownię nie obniżył jej jakoś strasznie. Gdy patrzyłem na czas pierwszej 10-tki i średnio powyżej 30 km/h można by pomyśleć że to był wyścig szosowy 🙂 Widać, że to był peleton.
Rok temu startowałem z 4 sektora. Choć ogólnie nie przywiązuje do tego dużej wagi to startując z wyższych sektorów jest bonus w postaci szybszego peletonu i mocniejszych kolegów. Ja korzystając z uprzejmości pana Bogdana mogłem wystartować z 6 sektora.
Cel więc był jasny dla mnie: chcę wrócić do 4. sektora. Z 6. sektora startował też Piotr B. więc udało nam się ustawić z przodu. Ponieważ znałem początek trasy to wiedziałem, że do lasu trzeba wjechać w czubie, aby się nie dać zablokować. Tak też się stało – wjechałem 2., Piotr 4.
Tempo było wysokie HR pomimo jazdy na kole oscylował blisko 95% HR Max u mnie. To oczywiście nie jest recepta na dobry czas. No ale co zrobić początek jest ważny. Tym razem rozjazd dystansu Mini był daleko, bo na 27. km, a to oznaczało, że cały czas było z kim jechać. Lub kogo gonić. Dystans Max po prostu jechał 2 kółko z dodatkowym wjazdem do żwirowni.
Na 27. km oczywiście zostałem sam. Tempo spadło jakoś samotność mi nie służy w utrzymaniu dobrego tempa. Ale dogonił mnie zawodnik z Dirty40 i zaprosił do współpracy… Jechał tak dobrze, że nie byłem w stanie dać mu zmiany. Dopiero w żwirowni się pogubiliśmy, ale jemu spadł łańcuch. Do mety zostało już „tylko 8 km” więc ruszyłem do przodu, bo siły jakoś wróciły a drugie okrążenie ma to do siebie, że już pamięta się trasę. Pamiętałem też jak upadłem tuż przed metą rok temu, gdy wywaliłem się już w parku – wtedy kosztowało mnie to z 10 miejsc, nim się podniosłem.
Mój cel zrealizowany – przyjechałem na metę pierwszy z sektora 6. Awans do 2 (co ja będę tam robił?)
Dla naszego Teamu najlepszy start w tym roku. Wylądowaliśmy na 3. miejscu i to pomimo tego, że Krysia nie była na pudle.
Gratuluję Krzyśkowi M. 1. miejsca, bo na to zasłużył ciężką pracą zimą.
Gratuluję Andrzejowi, który punktował dla drużyny oraz Karolowi, którego forma rośnie 🙂
Gratuluję Weronice, która jako jedyna reprezentuje nas w juniorach i poprawiła się o dwa miejsca.
Na pudle stał też Darek i Beata. Brawo!!
Wyniki MyBike.pl MTB Team na Poland Bike w Nadarzynie
Tekst: Piotr Szlązak
Zdjęcia: Zbigniew Świderski