VI edycja Bike Maratonu – jednego z najpopularniejszych cykli maratonów MTB – odbyła się w ubiegły weekend w Szklarskiej Porębie. Zapowiadało się prawdziwe górskie ściganie – nie mogło nas więc tam zabraknąć. Trasę w Szklarskiej pamiętałam z ubiegłego roku, jako najciekawszą z całego cyklu
Do Szklarskiej przyjechaliśmy w 6-osobowym składzie – ja, Kasia i Monika wybrałyśmy dystans Mega – około 40km i 1500m przewyższeń, a Karol, Mateusz i Michał – dystans Giga – 70km, 2600m przewyższeń. Od startu na trasie było bardzo ciasno – na pierwszym wymagającym zjeździe, który był fragmentem jednego z OSów enduro właściwie nie dało się jechać. Na szczęście kolejne podjazdy już rozciągnęły stawkę i miałam możliwość sprawdzić się na zjazdach. Większość z nich była dla mnie bardzo ciekawa i wymagała ciągłego skupienia – pierwszy raz po wypadku udało mi się odblokować i zjeżdżałam w miarę sprawnie, bez upadków. Do około 30km jechało mi się całkiem nieźle – nawet większość sztywnych podjazdów pokonywałam w siodle. Od startu jednak miałam problem ze sztycą – z czasem opadała ona coraz bardziej – podjazdy były coraz mniej komfortowe, a później zaczęły łapać mnie skurcze. Postanowiłam jednak tak już dojechać do mety, bo majstrowanie przy mojej wykręconej śrubie przy zacisku mogło się źle skończyć. Po około 3,5h udało mi się dojechać na metę z wielkim uśmiechem na ustach, mimo dużej straty do pierwszej dziewczyny, którą tym razem była Ola Dawidowicz. Trasa podobnie jak w ubiegłym roku była bardzo wymagająca, ale jednocześnie tak ciekawa, że warto było dla niej spędzić trochę czasu w aucie.
Jak na mazowiecką drużynę poszło nam bardzo dobrze – zajęliśmy 8 miejsce spośród 62 startujących drużyn!
A następnego dnia w ramach rozjazdu – pojechaliśmy do Świeradowa, żeby poczuć jeszcze trochę flow na singlach!
Agnieszka Tkaczyk