fbpx

Endurance- czyli wygoda?

Wszystko co poniżej przeczytasz, jest moim punktem widzenia.
Punktem widzenia Maćka, kolarza amatora.
Amatora z ambicjami sportowymi. Trenującego dość dużo i intensywnie.

Po co o tym wspominam?
Chcę osadzić tekst w ramach związanymi z punktem widzenia. Dla tego ważne (a przynajmniej tak mi się wydaje) aby była jasność czego oczekuję od rowerów.

Jestem wysoki, moja Emonda jest w rozmiarze 62. Z reguły wszystkie testy rowerów przechodzą mi koło nosa z racji na brak odpowiedniego rozmiaru. Tym razem, widząc listę dostępnych sztuk, uśmiechnąłem się lekko. Jest!
Domane SLR 6 Disc 62.

Co było w „Zestawie”?

Topowa rama SLR wyposażona w dwa systemy ISO Speed. Tylny system ma regulację tłumienia drgań. Włókno OCLV serii 600. Rama lekka, sztywna i komfortowa- Tak przynajmniej twierdzi producent.
Rzecz która najbardziej mnie ucieszyła, to możliwość jazdy na hamulcach tarczowych, coraz częściej widzianych w rowerach szosowych.

Hydrauliczna Ultergra z mechaniczną zmianą biegów na pewno sprzyja jeździe.
Klamki zamontowano na kierownicy Bontrager Pro IsoCore VR-SF, która wedle informacji dodatkowo tłumi drgania.
Całości dopełniały koła Bontrager Paradigm Comp.

No to siup.

Szybkie ustawienie wysokości siodła, dokręcenie pedałów i już jechałem chłonąć doznania.

Pierwsze wrażenia

Już chwilę po ruszeniu jasne stało się co daje tzw endurance.
Pozycja zupełnie inna niż w bardziej agresywnej  Emondzie. Wrażenie jak bym znów siedział w podstawówce przy biurku na krześle. Kierownica o szerokości 440mm potęgowała to uczucie. Wszystko jakby za duże i zbyt wysokie.

Potrzebowałem dłuższej chwili żeby „wejść w rower”.
Poza tym od razu moje zmysły skupiły się na hamulcach.
Skuteczność doskonała. Hamować można w zasadzie jednym palcem. Modulacja wystarczająca. W zasadzie nie ma możliwości zerwać przyczepności „niechcący”. Powiem tak- Miazga! To jest TO.
Gdybym miał się czepiać, to powiedział bym że modulacja mogła by być lepsza w pierwszej fazie hamowania, przy lekkim dotknięciu klamki. Nie mniej idzie się do tego szybko przyzwyczaić, a dalej jest już tylko dobrze… Nawet bardzo. Chyba powinienem był kupić rower na tarczach…

Kochanie, muszę coś Ci oznajmić… 😉


Gdy troszkę już się oswoiłem z maszyną, zacząłem sprawdzać co rower potrafi. Było kilka solidnych sprintów, kilka ostro pokonanych zakrętów.
Wniosek nasunął się bardzo szybko. To nie jest rower z wyścigowym pierwiastkiem.

Nie znaczy że nie można na nim jechać szybko. Mam na myśli reakcje roweru na szybkie zrywy, próby sprintu itd.
Przyśpiesza naprawdę ładnie, niczym mercedes S600. Komfortowo i mocno. Nie jest to jednak ten pazur co w Emondzie która reaguje natychmiast i wyrywa się do przodu przy każdym nadepnięciu.

Szybkie łuki na przyzwoitym poziomie. Da się złożyć mocno, ale trzeba troszkę bardziej rower przycisnąć. Lekko go zmusić.
Kaseta o rozpiętości 11-32 daje świetny zakres przełożeń. Na pewno wpomaga jazdę po ścieżkach i duktach leśnych. Niestety gdy zachce nam się jechać w okolicy 40km/h okazuje się że stopniowanie jest zbyt rzadkie. Przeskoki o 2 zęby w okolicy osi to zbyt wiele żeby mieć komfort.

No jest inaczej…

I w sumie ma być inaczej.

W zamian dostajemy rower wygodny. Rower którym nadal można jechać szybko i nie przejmować się stanem polskich dróg.

No właśnie…

Koła ubrane w opony 32c  pozwalają jechać zupełnie prosto.
Prosto w miejscach gdzie na codziennych treningach uskuteczniamy slalom w stylu „testu łosia”, walcząc o życie naszych kół.
Domane rozwiązuje ten problem. Z nieukrywanym uśmiechem na ustach pokonywałem nierówności i pęknięcia jadąc niczym król szosy. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Moje oczekiwanie poszły na tyle daleko, że postanowiłem sprawdzić co się wydarzy na brukowanym odcinku niczym wprost z Paris-Roubaix 🙂

No cóż… Nie oczekujmy zbyt wiele. Nie jest to rower „zawieszony”, a jedynie tłumiący. Drgania dały się odczuć dość solidnie, ale muszę przyznać że dało się jechać w miarę komfortowo. To faktycznie działa. W pewnym stopniu naturalnie- ale działa!

Żałuję że mój czas z rowerem był mocno ograniczony i nie udało się skoczyć na rundę do lasu 😉
Może innym razem.

Wracając do domu doszedłem do wniosku że to fajny wygodny rower. Bardzo przyjemnie pokonuje kilometry nierównych polskich dróg, nie niszczy naszego kręgosłupa agresywną pozycją i ogólnie da się lubić. Na pewno można go docenić za uniwersalność. To był miło i komfortowo spędzony czas.
Trek wie jak robić rowery. Przekonałem się o tym już kolejny raz.


Czy jest to rower dla mnie?

Zdecydowanie nie. Może gdy już minie mi wyścigowy bakcyl…
Na tę chwilę potrzebuję ostrego ściganta bez kompromisów i nadmiernego komfortu. Ale to tylko mój punkt widzenia.

Być może Domane to rower dla Ciebie? Warto spróbować 😉

Ja tymczasem lecę na trening, a przy okazji przetestuję bardzo ciekawe kółka… Niebawem coś więcej i o tym.

Pozdrower!