fbpx

Wielkie ściganie w stolicy!

O wyścigu dowiedzieliśmy się dosyć późno, bo na początku maja- szybka decyzja klubowa i jedziemy.

Łącznie zebrało się nas pięć osób. Dwa Michały, Damian, Tomek i ja- Andrzej.

Dzień wyścigu, pogoda idealna ok 22 stopnie, słonecznie, trochę wietrznie. Startujemy w różnych kategoriach wiekowych, ale na jednym dystansie 104 km. Trzy pętle po 29 km plus dojazdy. Jedziemy w odstępach czasowych. Wyścig organizowany jest w ruchu pół zamkniętym, czyli trzeba mieć na uwadze że nie tylko my będziemy jechali ulicami w trakcie wyścigu.

Przez megafon spiker informuje że zebrało się pół tysiąca kolarzy, jest nieźle.
W pierwszym sektorze M1 i M2 startują Michał Szaliński, Damian Pazikowski i Tomek Wojtkowski. W drugim sektorze Michał Krystosiak i ja.

Start się opóźnia o ok 10 min, wszyscy w blokach z lekkim podenerwowaniem. W naszym sektorze kilka sław kolarstwa które są już na rowerowej emeryturze, zapowiada się mega ściganie. Pierwszy sektor startuje my przesuwamy się grzecznie na linie startu. Czekamy 2-3 min i poszło!

Pierwsza prosta- ogień i licznik pokazuje prędkości ok 50 km/h. Nie jest źle, z przodu według oczekiwań tuzy kolarstwa. Wjeżdżamy w kręte uliczki Konstancina i tutaj zgodnie z oczekiwaniami ok 6-7 kolarzy z naszej grupy odjeżdża, niestety ani mi ani Michałowi nie udaje się zabrać do ucieczki.

Oglądam się i z całego sektora zostaje ok 30 osób, trzeba kręcić dalej. Jeden z ostrych zakrętów w prawo i kolarz zalicza szlif, ratuje się ucieczką na pobocze, wracam na asfalt i gonię. Razem z Michałem staramy się jechać na przodzie grupy, dajemy zmiany pracujemy ciężko razem z kolegami z innych drużyn.
Tak jak to bywa w peletonie pracuję ok 10 osób reszta wiezie się na kole. Po kolei zbieramy kilku kolarzy którzy odpadają z grupy jadącej wcześniej. Na końcu pierwszego okrążenia widzę klubową koszulkę- to Damian. Szybko wskakuje na koło, jedziemy teraz w trójkę.

Okazuje się że minusem wyścigu pół zamkniętego jest ruch uliczny. Przez autobus i kilka samochodów Damian traci możliwość jechania w pierwszej grupie i dołącza do nas. Jesteśmy teraz bardzo widoczni cały czas z przodu dajemy zmiany, staramy się jechać w szybkim tempie na wachlarz. Pod koniec drugiego okrążenia widzę że parę osób zaczyna odjeżdżać akurat w momencie kiedy zacząłem się posilać. Szybka decyzja i cisnę do tej grupy. Oglądam się Damian jedzie za mną. Odjeżdżamy od głównej grupy w ok 10 osób i tak już dojedziemy do mety.

Współpraca w grupie układa się średnio. Ok pięciu osób pracuje, następna piątka jedzie na kole. Mówią że nie mają sił na danie zmian…
Ciśniemy mocno do mety, wyjeżdżamy z Konstancina i ostatnia prosta pod wiatr do Wilanowa. Zgodnie z oczekiwaniami na ostatnim kilometrze pojawiają się osoby których wcześniej nie widziałem na zmianach.

Jest upragniona meta! Finiszuje na czwartym miejscu z grupy. Średnia z wyścigu 40,23 km/h. Na mecie dowiadujemy się że Michał Szaliński na ok 1 km przed metą miał wypadek. Wjechał w słupek stojący na środku przejazdu. Kolarz przed nim uskoczył- Michał już nie zdążył. Szczęście w nieszczęściu że nasz kolega jest cały
cały. Jedynie poocierany łokieć. Rower nie miał tyle szczęścia. Widelec złamany w połowie.

Michał się nie poddał i z rowerem na ramieniu przekracza linię mety. Brawo!

Podziękowania dla kolegów z Active Jet za współpracę na trasie wyścigu.

W sumie nie jest źle- dojechaliśmy w drugiej grupie ciężko pracując, a nie jadąc na kole.

Uwagi do wyścigu:
Trasa przy takich imprezach jak zawsze mogłaby być lepiej zabezpieczona, motocyklista moim zdaniem powinien jechać bliżej grupy i ostrzegać nadjeżdżających o zagrożeniu.

Gratulacje dla kolegów ostatecznie, Damian przyjeżdża 6 w kategorii M1, Tomek 20 w kat. M2, Michał Sz. 26 w kat M2, Andrzej 12 w kat. M3 i Michał K. 19 w kat. M3.