Bike Maraton w Bielawie, 23 lipca 2016

logo BM

Tekst: Monika Mrozowska

W sobotę 23 lipca odbyła się 7 edycja zawodów Bike Maraton w Bielawie. Jest to jedna z najpopularniejszych, najbardziej lubianych edycji BM ze względu na wymagającą technicznie trasę prowadzoną w pięknych Sudetach na skraju Gór Sowich.

Miałam do przejechania jak zwykle dystans MEGA, który tym razem liczył 46 km długości i 1600 metrów przewyższeń.

0_moniStart był o 11.00 w wyjątkowo upalny dzień. 29 stopni, pierwsze 12 km na dość szerokim podjeździe jednostajnym nachyleniu było dla mnie najcięższym fragmentem trasy, mimo że był on do ‘wyjechania’ dla wszystkich. Monotonna jazda pod górę w pełnym słońcu szybko daje się we znaki, ale jednocześnie dobrze rozgrzewa. Dalej było już tylko lepiej i ciekawiej.  Dużą zaletą tego podjazdu, który stanowił właściwie połowę trasy MINI, było odpowiednie rozciągnięcie stawki, tak że kolejne kilometry udało mi się pokonać bez ‘zatorów’, co przy tak technicznie trudnej trasie zapewnia komfort jazdy.3_wru

 

Podjazd zakończyłam postojem na bufecie przy kubku izo i jak zwykle pysznych pomarańczach.

 

Kolejna część trasy zaczęła się przyjemnym zjazdem mającym około 5 km długości i 300 m przewyższeń w dół.

2_rybak
Dalej jechaliśmy parę kilometrów po płaskim szutrze i singlach z pięknym widokiem na Sudety, aż do II bufetu na 24 km, gdzie zaliczyłam krótki postój na pomarańcze z izo.

 

Od tego momentu zaczęła się najlepsza dla mnie część wyścigu, ze względu na to, że z reguły ‘rozkręcam się’ dopiero na 20 km oraz ze względu na kapitalną trasę prowadzoną już tylko w dość wymagającym terenie bez asfaltu czy płyt betonowych.4_mno

Zaraz za II bufetem rozpoczynał się najciekawszy 5-kilometrowy zjazd, a potem całkiem fajny i przyjemny podjazd ładnym leśnym singlem.

 

5_moni_kasiaDalej III bufet i totalnie ostra jazda pod górę po szerokim i stromym odcinku pieszego szlaku ‘wysypanego’ korzeniami i kamieniami. Niestety nie udało mi się w całości pokonać podjazdu. W trakcie podchodzenia minęła mnie czołówka zawodników GIGA, którzy w pięknym stylu, bez widocznego zmęczenia wspinali się płynnie do góry. Nie pozostało mi nic innego jak wsiąść na rower i jednak walczyć dalej, więc ostatnią część podjazdu udało mi się przejechać! 😉

Potem dobry zjazd i ostatnie km do mety.

W sumie czas jazdy 3 h 31 min, co dało mi 7 miejsce w kategorii K3 i 327 miejsce OPEN oraz 506 punktów dla drużyny.

Reszta ekipy ukończyła również z całkiem dobrymi wynikami, z wyjątkiem Karola, który miał problemy techniczne na 20 km i niestety musiał się wycofać. Za to Mateusz Rybak pojechał naprawdę kapitalnie i zajął 19 miejsce OPEN i 4 miejsce w swojej kategorii. 6_dekGratulacje!!! 😉

 

[table id=10 /]

Błotnista Miękinia na rozpoczęcie sezonu

W weekend 16-17 kwietnia odbywały się dwa maratony inaugurujące dwa ważne cykle dla naszej drużyny: w sobotę Miękinia Bikemaratonu, a w niedziele Daleszyce ze Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej. W związku z tym że upatruje wysokiego miejsca w klasyfikacji generalnej Bikmaratonu zdecydowałem się pojechać na oba wyścigi. Miękinia była o tyle istotna, żeby złapać pierwszy sektor na kolejne wyścigi oraz więcej punktów z okazji płaskiego maratonu.

Wyjazd do Miękini rozpoczął się niezbyt udanie bo A2 i DK8 były blokowane przez mieszkańców w związku z budową jakiejś linii wysokiego napięcia. Nie będę na forum komentować tego co przychodziło mi do głowy stojąc w turbo korku. Niestety spowodowało to, że nie zdążyłem odebrać numeru startowego w piątek. Na szczęście w sobotę biuro działało mega sprawnie i w kwadrans wszystko było ogarnięte.

Z dodatkowych pechowych wydarzeń przedstartowych było to że jak już się ogarniałem do startu to zaczęło schodzić powietrze z koła… w samochodzie. Przynajmniej moja narzeczona się nie nudziła jak się ścigałem 😉

Startowałem niestety z połowy drugiego sektora który ruszył 2.5 minuty po pierwszym. Niby miałem zaliczony czas netto ale jednak strata do pierwszej grupy i brak możliwości złapania się w pociąg powoduje też straty w ostatecznym wyniku.

Start przebiegł względnie ok dla mnie chociaż na początku nie mogłem wkręcić się na najwyższe obroty. Do pierwszych górek jechaliśmy względnie stałą grupą, a jak już się hopki pojawiły to zacząłem przechodzić do przodu wyprzedzając sporo osób. W okolicach 35km zaczęły się przepiękne single ok 6km (giga powtarzało tę część drugi raz). Był to odcinek na którym znów nadrabiałem straty ze startu i przedzierałem się do przodu. Tutaj chciałbym zaapelować do wszystkich zawodników – Odstawcie czasem szosy w kąt i idźcie na rundkę MTB potrenować. Nawet w Warszawie się da, trzeba tylko chcieć. Jak patrzyłem na niektórych to był dramat jak oni jechali po tych signalch i robili tylko zatory.

Niestety na trasie była przeraźliwa ilość błota która mocno spowolniła czasy przejazdów. Wszystko szło dobrze gdzieś do około 60km kiedy złapał mnie kryzys, ale do mety się dotoczyłem na ostatecznie 36 miejscu open (10 M2) co uznaję za bardzo przyzwoity wynik jak na pierwszą edycję w ramach której rozgrywany był Puchar Polski w maratonach MTB, a wszyscy zawodnicy są wygłodniali po zimie.

Po starcie w Miękini musiałem się szybko zregenerować tak aby względnie móc powalczyć w Daleszycach również na Giga w niedziele – pisząc tę relację jestem już po drugim wyścigu i udało się ukończyć; wynik raczej słabszy ale punkty zostały zdobyte 😉

IMG_0732