Tekst: Monika Mrozowska
W sobotę 23 lipca odbyła się 7 edycja zawodów Bike Maraton w Bielawie. Jest to jedna z najpopularniejszych, najbardziej lubianych edycji BM ze względu na wymagającą technicznie trasę prowadzoną w pięknych Sudetach na skraju Gór Sowich.
Miałam do przejechania jak zwykle dystans MEGA, który tym razem liczył 46 km długości i 1600 metrów przewyższeń.
Start był o 11.00 w wyjątkowo upalny dzień. 29 stopni, pierwsze 12 km na dość szerokim podjeździe jednostajnym nachyleniu było dla mnie najcięższym fragmentem trasy, mimo że był on do ‘wyjechania’ dla wszystkich. Monotonna jazda pod górę w pełnym słońcu szybko daje się we znaki, ale jednocześnie dobrze rozgrzewa. Dalej było już tylko lepiej i ciekawiej. Dużą zaletą tego podjazdu, który stanowił właściwie połowę trasy MINI, było odpowiednie rozciągnięcie stawki, tak że kolejne kilometry udało mi się pokonać bez ‘zatorów’, co przy tak technicznie trudnej trasie zapewnia komfort jazdy.
Podjazd zakończyłam postojem na bufecie przy kubku izo i jak zwykle pysznych pomarańczach.
Kolejna część trasy zaczęła się przyjemnym zjazdem mającym około 5 km długości i 300 m przewyższeń w dół.
Dalej jechaliśmy parę kilometrów po płaskim szutrze i singlach z pięknym widokiem na Sudety, aż do II bufetu na 24 km, gdzie zaliczyłam krótki postój na pomarańcze z izo.
Od tego momentu zaczęła się najlepsza dla mnie część wyścigu, ze względu na to, że z reguły ‘rozkręcam się’ dopiero na 20 km oraz ze względu na kapitalną trasę prowadzoną już tylko w dość wymagającym terenie bez asfaltu czy płyt betonowych.
Zaraz za II bufetem rozpoczynał się najciekawszy 5-kilometrowy zjazd, a potem całkiem fajny i przyjemny podjazd ładnym leśnym singlem.
Dalej III bufet i totalnie ostra jazda pod górę po szerokim i stromym odcinku pieszego szlaku ‘wysypanego’ korzeniami i kamieniami. Niestety nie udało mi się w całości pokonać podjazdu. W trakcie podchodzenia minęła mnie czołówka zawodników GIGA, którzy w pięknym stylu, bez widocznego zmęczenia wspinali się płynnie do góry. Nie pozostało mi nic innego jak wsiąść na rower i jednak walczyć dalej, więc ostatnią część podjazdu udało mi się przejechać! 😉
Potem dobry zjazd i ostatnie km do mety.
W sumie czas jazdy 3 h 31 min, co dało mi 7 miejsce w kategorii K3 i 327 miejsce OPEN oraz 506 punktów dla drużyny.
Reszta ekipy ukończyła również z całkiem dobrymi wynikami, z wyjątkiem Karola, który miał problemy techniczne na 20 km i niestety musiał się wycofać. Za to Mateusz Rybak pojechał naprawdę kapitalnie i zajął 19 miejsce OPEN i 4 miejsce w swojej kategorii. Gratulacje!!! 😉
[table id=10 /]