Poland Bike Radzymin – Przyciągająca Rywalizacja

….Trasa mimo że krótka 46 km na maxie to przez piach, nierówne łąki i wiatr dała mi nieźle w kość. Zmordowałem się bardziej niż w Legionowie na 65 km ale warto było….

Mikołaj Witkowski, drużyna Mybike.pl

…Co mogę powiedzieć o tej trasie? Hmmm. Momentami czułem się, jak w drodze na plażę gdzieś w Jastarni. Piasek, prawie wydmy, potem piasek, trochę piasku przemieszanego ze ściółką i jeszcze trochę piasku. To tego trochę ubitych dróg, szczypta asfaltu i malownicze widoczki w dorzeczu Bugu i w okolicach Zalewu Zegrzyńskiego…

Maciej Demiańczuk, drużyna Mybike.pl

(blog biketata.pl)

 

Tekst: Justyna Dzięcioł

Co jest w tych wyścigach takiego, że startuje w nich aż tyle osób? W sektorach startowych, zaczynając od najszybszego sektora pierwszego po ostatni sektor dziesiąty spotkać można zarówno tych którzy pieczołowicie przygotowują się do sezonu startowego planując treningi dużo wcześniej i nawijają tysiące kilometrów w celu osiągnięcia formy, przez takich, co wsiadają na rower sporadycznie, do tych co są na wyścigu pierwszy raz. Walka o każdą sekundę i o każdą pozycję jest widoczna wśród zawodników na każdym poziomie kondycyjnym i na każdym kilometrze trasy. Chęć przeskoczenia chociaż o jedno miejsce w peletonie jest czymś, czego doświadczył każdy zawodnik i zawodniczka.

Nie inaczej jest w naszej drużynie. Nasze grono obejmuje zarówno stałych bywalców podiów, zawodników którzy zawsze zdobywają punkty dla drużyny, oraz osoby o bardziej spokojnym podejściu. Wszystkich nas połączyły zmagania z nietrywialną trasą w Radzyminie. Okazało się, że ta płaska, krótka (45 km dystansu MAX) i pozornie łatwa trasa ma w zanadrzu pewien ostry pazur – wyjątkowe nagromadzenie krótszych i dłuższych piaskowych odcinków, które bezlitośnie wysysały siły i redukowały prędkość rozpędzonych zawodników. Gdzieś w środku dystansu trafił się dłuższy odcinek na otwartym terenie, który został wykorzystany przez władców wiatru w okrutny sposób – najbardziej cierpieli ci zawodnicy, którzy zaprzepaścili szansę schowania się za plecami innych. Pod koniec tego męczącego fragmentu była jednak nagroda – przejazd wąskim mostkiem przez mały kanałek, czy ktokolwiek widział, żeby ktoś tam przenosił rower?

Łatwo w Radzyminie nie było, mimo niskiej sumy przewyższeń trasa odsłoniła ewentualne niedobory formy. Wielu zawodników z innych drużyn nagle spostrzegło, że wielkim wyczynem będzie w ogóle dojechanie do mety bez znacznego spadku w sektorze startowym. U nas zatriumfowała Krysia Żyżyńska-Galeńska – co prawda przyzwyczailiśmy się do jej dobrych lokat a ze zgromadzonych pucharków mogłaby pewnie postawić całą ściankę działową w mieszkaniu, ale tutaj chyba przeszła samą siebie i przejechała metę jako pierwsza z pań dystansu MAX.

 

Radzymin 2016

1662 Żyżyńska-Galeńska Krystyna 1983 K3 1 1 MAX MYBIKE.PL 600.00
916 Korajczyk Daniel 1994 M2 36 8 MAX MYBIKE.PL 543.89
990 Zduniak Karol 1984 M3 78 39 MAX MYBIKE.PL 511.90
1367 Błażewski Bartosz 1968 M4 103 21 MAX MYBIKE.PL 497.79

 

Wiele starań i wysiłku dla drużyny włożyli także inni zawodnicy. Zdobyliśmy mniej punktów, ale cośmy naprodukowali endorfin to nasze 🙂

 

Radzymin 2016

73 Socho Adrian 1980 M3 109 52 MAX MYBIKE.PL 495.81
1337 Kloka Małgorzata 1985 K3 20 10 MAX MYBIKE.PL 476.11
778 Czapski Andrzej 1975 M4 151 43 MAX MYBIKE.PL 470.19
337 Kuchniewski Tomasz 1966 M4 178 51 MAX MYBIKE.PL 458.67
247 Witkowski Mikołaj 1983 M3 182 77 MAX MYBIKE.PL 455.89
691 Sawicki Karol 1976 M3 213 91 MAX MYBIKE.PL 435.34
2169 Czerniakowska Grażyna 1967 K4 23 5 MAX MYBIKE.PL 430.96
211 Buczyński Piotr 1973 M4 231 71 MAX MYBIKE.PL 416.99
1807 Demiańczuk Maciej 1979 M3 235 101 MAX MYBIKE.PL 414.27
338 Kuchniewska Beata 1966 K4 25 7 MAX MYBIKE.PL 402.16
1145 Siemiaszko Dariusz 1976 M3 12 7 MINI MYBIKE.PL 394.49
525 Dzięcioł Justyna 1979 K3 19 14 MINI MYBIKE.PL 358.72
2650 Dziedziejko Jeremi 2000 MJ 155 6 MINI MYBIKE.PL 318.79
2680 Pasiuk Krzysztof 1975 M4 175 39 MINI MYBIKE.PL 313.72
1959 Lemieszek Sławomir 1959 M5 210 19 MINI MYBIKE.PL 308.09
176 Rola-Janicki Robert 1961 M5 308 24 MINI MYBIKE.PL 276.89
50 Borowiecki Tomasz 1975 M4 310 67 MINI MYBIKE.PL 276.57
1298 Okniński Jakub 2001 MJ 318 10 MINI MYBIKE.PL 271.02
2750 Oktaba Szymon 2000 MJ 355 12 MINI MYBIKE.PL 231.80
1167 Wołoszczuk Bogdan 1950 M6 361 22 MINI MYBIKE.PL 207.31
227 Lewiński Tomasz 2002 C4 27 11 FAN MYBIKE.PL 164.68
212 Buczyńska Alicja 2006 D2 30 10 FAN MYBIKE.PL 115.72
189 Buczyński Adam 2011 CC2 11 CROS MYBIKE.PL

Jeśli chodzi o trasę to zróżnicowana na tyle ile pozwala organizatorowi Mazowsze. Było trochę radzymińskiego asfaltu, leśne ścieżki, czasem korzenie i szutrówki. Zresztą nie do końca ważne gdzie się ścigamy, ale ważne że zgodnie zasadami fair – play i imię dobrego imienia Mybike. Już za dwa tygodnie kolejne zmagania w ramach Poland Bike Maraton, gdzie odwiedzimy podwarszawski Nadarzyn.

Justyna Dzięcioł

Jasienica – „zagubiony na zakręcie”

Jasienica to debiut w tym cyklu naszych nowych członków – Adriana i Ewy. Udało nam zebrać do wesołego autobusu. Tam ustaliśmy, że Jasienice są dwie i ta nasza to ta dalsza, więc trzeba się sprężać.

To miał być szybki wyścig. Z opisu trasy nic nie zapowiadało tego, co spotka nas na trasie. Osobiście nie jestem z tego powodu rozżalony. W końcu zgubienie trasy z powodu złego oznaczenia to nie jest tragedia życiowa.

Start zaczynał się nawrotką przez łąkę i 3 km odcinkiem asfaltowym. Nawrotka rozciągnęła peleton, a ostre tempo na asfalcie rozciągnęło grupę. Startowałem z 3 sektora i tempo był dobre, bo chyba wszyscy chcieli awansować do 2 sektora. Na 7 km niestety nastąpiło zbiorowe zgubienie trasy.

jasienicamikolaj

Źle zinterpretowana strzałka spowodowała, że drugi, trzeci, czwarty sektor się pogubił. Cała strata to 5 minut. Ale gdy dołączy się do tego fakt, że 6 sektorów razem wbija się na wąską leśną ścieżkę i nikt ani lewa, ani prawa strona nie jedzie szybciej to śmiało można doliczyć kilka następnych minut. Wiele osób przestało się ścigać. Czego ja osobiście nie rozumiem, bo co to jest 5 czy 8 minut, gdy ma się przejechać 60 km. Po interpretacji wyników wcale nie jestem pewien czy te pierwsze 10 osób nieświadomie zaliczyło skrótu… bo gdyby się pojechało jeszcze 2 km złą drogą, to by się wróciło na trasę… ale kto to mógł wiedzieć jak Wajs nie udostępnił GPXa. Tak chwilami myślę, że trasa jest zmieniana tak dynamicznie, że oni nie chcą wrzucać trasy, żeby właśnie nie było takich pomysłów lub nieporozumień z tytułu, że GPX był nieaktualny.

jasienicaAdrian

W takim ścisku jechaliśmy aż do 23 km, gdzie był rozjazd. Oczywiście nagle na trasie zostałem sam, a tuż przed rozjazdem dogoniłem Mateusza z teamu. Jednak jechał tak ostro, że nie dałem rady się utrzymać mu na kole. I widać było, że takie tempo to raczej na krótszy dystans. Po rozjedzie dogoniła mnie kilkuosobowa grupa i starałem się jej trzymać. Ale te momenty trasy, które najlepiej opisze nasze „siedzenie” jako do dupy, czyli jazda po kępach traw przez łąkę, było udręką. Nawet duże koła nie pomagały. Po prostu potrzebne było zawieszenie. Jazda w tempie 8–10 km/h była bardzo frustrująca. Dobrze pamiętam też ten odcinek trasy w puszczy, gdy myślałem, że złapałem gumę, a tak naprawdę po prostu koło się zapadało w miękkim podłożu i było lekko pod górkę. Tego dnia było bardzo gorąco i okazało się, że na 33 km już nie mam wody, a bufet dopiero na 52 km. Umierałem z pragnienia, każda dłuższa jazda na słońcu była nie do zniesienia. Ale jakiego kopa dostałem po bufecie to trudno opisać. Na końcowy asfalt wjechałem również z małą grupką. Od razu prędkość skoczyła do 40 km/h, a na finiszu jedna osoba urwała łańcuch. Byłem pod wrażeniem tego odgłosu i  pełen podziwu, że jadąc tak szybko, można tak mocno nacisnąć na pedały.

jasienica Mimi

Podsumowując, nie było łatwo, ale satysfakcja tym większa, że sektor utrzymany. Jestem też pod wrażeniem jak dobrze Adrian (17/50 w M3 czas 2:34:55) sobie poradził, jadąc z 10 sektora. Awansował do 3 sektora. Niestety ciągle sprawa nie wyprostowana na stronie wyników.

[table id=5 /]

San Domingo AD 2015

Jak co roku, gdy sady toną w kwiatach czas wyruszyć do miasta która słynie zarówno z bezwzględnych przestępców jak i rodzimego Sherlocka.
Tak, tak mowa o San Domingo!

Jako, że dojazd nie jest zbyt szybki część drużyny wybrała się na miejsce już dzień wcześniej. Wizyta w biurze zawodów po pakiety dla tych których czekał pierwszy start.

Na kilka dni przed startem prognozy nie wyglądały optymistycznie. Pakująć ciuchy zabrałem zestaw na powtórkę z Daleszyc jak i wersję wiosenną. Pomimo zimnego, mocnego wiatru wystarczyła na szczęscia wersja wiosenna.

W tym roku do wyboru mieliśmy :
– Master 80 km, 1302 m przewyższeń
– Fan 50 km, 933 m przewyższeń
– Family 16,4 km, 347 m przewyższeń
Trasa tak naprawdę była powtórką z zeszłego roku, z kilkoma kosmetycznymi poprawkami. Niestety zrezygnowano z ostrego podjazdu na samej końcówce.

Dzien przed startem Kasia zaliczyła małą przygodę i trzeba było organizować pedały spd dla niej ;). Na szczęście udało się i Kasia pojawiła się na starcie. Nasz zespół reprezentowały 4 osoby na dystansie Master, 5 osób na dystansie Fan oraz jedna na dystansie Family.Pierwsi na trasę wjechali mastersi, pół godziny po nich uczestnicy dystansu Fan a na koniec Family. Początek to stromy zjazd, ostry zakręt w prawo, zjazd a następnie pierwszy dłuższy podjazd. To wszystko po kostce
brukowej i kocich łbach. Trzeba więc było uważać bo przy tej prędkości, nawierzchni i ilości osób na jednym metrze kwadratowym o wypadek nietrudno.

Chwilę po podjeździe pilot skręcił w prawo a peleton skręcił w lewo ku sadom. Do przejechania były dwa strumienie na których były kładki także nie było na szczęście wąskich gardeł. Trasa w Sandomierzu jest wybitnie interwałowa.

Przypomina trasę wyścigu XC który zamiast na wielu pętlach ułożony jest na jednej. Na szczęście wiatr nam sprzyjał i wiał w twarz przez pierwszą połową trasy, pomagając w kręceniu w drugiej połowie. Organizator przygotował na trasie Fan 3 a na Master 5 bufetów. Oznaczenia były bardzo dobre, zabezpieczenie trasy przez służby także mnie
satysfakcjonowało.

Tak jak pisałem na początku zrezygnowano z charakterystycznego podjazdu na końcówce trasy. Nie wiedziałem o tym i bardzo mnie to zaskoczyło bo wydawało mi się to miłym rodzynkiem na Maratonie który nie ma podjazdów z pazurem.

Szkoda było go nie zaliczyć, zatem gdy kilka osób skręciło w prawo aby objechać górkę u podnóża ja sobie postanowiłem na nią wjechać. Nie udało się co prawda do końca ale radość była ( Gdyby była publiczność jak rok temu i gorący doping na pewno było by lepiej ;))). Potem szybki zjazd po kocich łbach i ostatnia wspinaczka. Tutaj miła niespodzianka w postaci dopingu od moich dziewczyn. Dzięi temu udało mi się jeszcze podgonić dwóch zawodników.

Wracając do pokoju aby się odświeżyć spotkałem Kubę który niestety musiał się wycofać z trasy Master. Na szczęście reszta dojechała i wyniki prezentują się następująco:

[table id=1 /]

[table id=2 /]

[table id=3 /]

MyBike.pl rekrutuje ! =)

Jeździsz na rowerze ? Lubisz się ścigać ? Szukasz osób z którymi mógłbyś jeździć na zawody i treningi ?
Zapraszamy do naszej drużyny. Powstała ona w 2012 roku przy wsparciu sklepu Mybike.pl i jego właściela Piotra
Szlązaka. Ściagamy się w 3 cyklach. Naszym najważniejszym cyklem jest SLR (http://mtbcrossmaraton.pl/) ale startujemy także w PolandBike a od przyszłego roku bedziemy walczyc też o generalke w BIKE Maraton

Obecny sezon kończymy na 2 miejscu w SLR

Dzięki wsparciu sklepu MyBike członkowie drużyny mają zapewnione obniżenie kosztów startowych, serwisu oraz części. Mamy także możliwość brania udział w testowaniu wielu nowinek rowerowych bezpłatnie. Dostęp do „biblioteki drużynowej” i aktualnej prasy. Dla osób które zdobywają punkty dla drużyny zwracane jest wpisowe.
Dodatkowe szczegóły omawiane są indywidualnie. O członkostwo można się ubiegać grupowo lub indywidualnie.

Czujesz, że pasuje Ci nasz klimat ? Napisz maila na info@snowandsurf.pl. Opisz swoje doświadczenie rowerowe i cele na ten rok. Szukamy osób tylko z Warszawy i okolic.

Najbliższy sezon planujemy wiele projektów mających sprawić by nasi uczestnicy czuli się wyjątkowo.

Planujemy spotkanie dla nowych uczestników 21 listopada o godzinie 16.30

W kawiarni MOKO TUFF na przeciwko sklepu

Zachęcam do kontaktu osobistego.

Test Emonda SL 6

Lubię wspinaczki, dlatego rower Trek Emonda SL6 wydawał się być dla mnie stworzony. Myślą przewodnią przy tworzeniu rowerów serii Emonda było stworzyć jak najlżejszy rower produkowany seryjnie a hasło reklamowe brzmi: „Dla kolarzy poszukujących przewagi wynikającej z bardzo niskiej masy”. Rzeczywiście testowy rower o rozmiarze ramy 58 warzył 7.8 kg (bez pedałów). Wynik bardzo dobry.

blog1

 

Rama

Rama z serii SL wykonana została z włókna OCLV serii 500. Przy moim wzroście 192cm rozmiar 58 był w porządku, ale nakładka z jarzmem siodła musiała być wysunięta prawie maksymalnie. Sztyca podsiodłowa RideTuned jest z integrowana z ramą (rodzaj masztu), a na nią nasuwa się wykonaną z włókna węglowego wspomnianą już nasadkę Bontragner Ride Tuned. Ten autorski system znany jest również z innych rowerów tej marki.

Osprzęt

Pełny osprzęt Shimano Ultegra działał bez zarzutu. Rower posiada wewnętrznie poprowadzone linki oraz osłonę 3S przeciw spadaniu łańcucha. Kompaktowa korba 50×34 wraz z 11 rzędową kasetą 11×28 jest wyśmienita do górskich eskapad. Ciekawostką jest zintegrowany nadajnik DuoTrap S, który umożliwia przesyłanie za pomocą Bluetooth® lub ANT+ danych o prędkości, dystansie i kadencji do komputerka rowerowego lub smartphone’a.

2Koła

Koła to chyba pierwsza, rzecz, którą wymieniłbym w tym rowerze. Bontrager Race to podstawowe model tej marki. Dla kolarzy lubiących przyjeżdżać w czołówce wyścigów niestety niewystarczające.

Miałem wcześniej okazję jeździć na kołach Bontrager Race Lite i zdecydowanie czuć różnicę w tym jak rower przyspiesza. Do opon Bontrager R1 Hard Case Lite 700x23c nie mam zastrzeżeń.

3Wrażenia z jazdy

Podczas pierwszych chwil spędzonych na rowerze, czułem się jakbym wsiadł na rower torowy.
Pozycja mniej komfortowa niż na rowerach serii Domaine – to można odczuć już na pierwszych kilometrach. Po godzinie, dwóch przyzwyczaiłem się do nowej pozycji, choć muszę przyznać, że dłonie na chwytach nie czuły się zbyt komfortowo. W chwycie na klamkomanetkach po prostu nie było wygodnie. Pewnie trzeba by porozmawiać ze specjalistą od bike fittingu, aby to poprawić. W chwycie dolnym jeździło mi się najwygodniej. Nie jestem zwolennikiem białych owijek na chwytach, już po kilku godzinach jazdy były brudne.

Na płaskim rower przyspiesza bardzo dobrze, a utrzymywanie wysokich prędkości jest mało kłopotliwe. Na rowerze osiągnąłem wyższą maksymalną prędkość niż na Trek Domaine 5.9, który ma lżejsze koła i osprzęt Dura-Ace (test na tym samym odcinku w zbliżonych warunkach pogodowych).

Ponieważ rower przeznaczony jest do górskich wspinaczek, postanowiłem sprawdzić jak będzie pokonywało się „słynny” podjazd pod Słomyczyn (k. Konstancina-Jeziorna). Rzeczywiście wykonywanie ataków a’la Phillipe Gilbert to na tym jednośladzie sama przyjemność. Ten rower bez zbędnego grama znakomicie przyspiesza również na stromiznach. Czuje się, że każdy uzyskany siłą mięśni Wat przekłada się na km/h. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim znakomita sztywność ramy zwłaszcza, jeśli chodzi o obszar suportu.

Na Emondzie wystartowałem w Memoriale Królaka gdzie mogłem przetestować rower podczas wspinaczki, bo brukowanej ulicy Bednarskiej. O ile podczas pokonywania ciasnych zakrętów i na zjazdach zyskiwałem nad rywalami (może to być spowodowane małym rozstawem osi), to na odcinku brukowanego podjazdu nie miałem już przewagi. Tu lepiej spisałby się wspomniamy już Trek Domane

4
Podsumowanie

W tej cenie ciężko znaleźć rower o mniejszej masie. Daje to przewagę zwłaszcza na podjazdach, bo Emonda to góral z prawdziwego zdarzenia. Rower uzyskuje również dobre osiągi na płaskich odcinkach. Do minusów zaliczyłbym nie wygodne chwyty.

Autor: Paweł Partyka