Poland Bike finał – Wawer

Poland Bike Marathon Wawer 2016polandbike

 

Tekst: Jeremi Dziedziejko

img_6811

Autor tekstu na trasie

 

W ostatni weekend września w warszawskim Wawrze odbył się finałowy etap ósmego już cyklu Poland Bike Marathon

Kolarskie miasteczko zlokalizowane było tak jak w kilku ostatnich latach obok Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” w Międzylesiu. Z samego rana było dość zimno bo około 15°C. Na szczęście temperatura nieco podskoczyła i zaświeciło słońce co dało idealną pogodę do ścigania.

Wawerska trasa na dystansie MINI liczyła 27 km, doś14484715_1268742576491177_2460326157513084202_nć zróżnicowana i ciekawa jak na mazowieckie szlaki. Od razu po starcie kolarski peleton wjechał na teren Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Oprócz strzałek Poland Bike trudno było nie zauważyć białych strzałek na drzewach-nie były one tam bez powodu. Etap na warszawskim Wawrze w dużej części wiódł wzdłuż „Wawerskiego szlaku MTB”, wytyczonego między innymi przez samego organizatora całej imprezy – Grzegorza Wajsa. Na początek kilkukilometrowy przejazd szerokimi drogami leśnymi. Potem trochę węziej, przez następne kilka kilometrów w górę i w dół, po czym na dwunastym kilometrze rozjazd, jest to moment na podjęcje decyzji o wyborze trasy MINI oraz MAX. W moim 14492419_1268774649821303_5536910954215800471_nprzypadku MINI. Kawałek szerszej drogi i znowu bardzo ciekawe i techniczne singielki. Bufet, znowu góra dół a potem szybki, w „Konstancińskim stylu” 3 kilometrowy odcinek do mety. Zawodnicy, którzy wybrali dystans MAX oprócz kolejnej porcji mniejszych i większych górek zaliczyli dwa single wzdłuż Mieni i Świdra (w trakcie tego drugiego było urozmaicenie w postaci możliwości przejścia rzeczki wąską kładką), krótki niespełna kilometrowy odcinek asfaltu oraz prowadzący 14502758_1268757053156396_2003317589503144508_npolami szutrowo-polny fragment, na którym wbrew pozorom utrzymanie się na pozycji w grupie wymagało sporo energii. Trasa naprawdę urozmaicona i techniczna, gdzieniegdzie można było się nawet poczuć jak w górach, dobrym pomysłem było objechanie jej w dniu poprzednim co zresztą spora część zawodników zrobiła. Utrzymanie równego tempa i kadencji utrudniały sporadycznie wystające z podłoża korzenie oraz piach – na ten charakterystyczny rodzaj podłoża w lasach MPK narzekać mogli prawie wszyscy, oprócz naszego drużynowego kolegi Adriana Socho, który zdecydował się wystartować na fatbike’u. Wszystkim trasa się bardzo podobała, a osoby, które jechały nią po raz pierwszy były wręcz zachwycone, że tyle ciekawych elementów można wkomponować mając do dyspozycji lokalizację tak blisko Warszawy.

14441045_1268781016487333_1268628163048001624_n          W moim przypadku Wawer był tylko dopełnieniem do wyniku w generalce (ósmy ostatni start). Byłem nie zagrożony, z 150 punktową przewagą nad szóstym riderem w mojej kategorii. Miała być to tylko formalność, nie obyło się bez przygód. Na około 5 kilometrów przed metą, na podjeździe wyrwało mi kierownicę z rąk i strz14441179_1268750843157017_5586670416770984402_nelił mi pancerz od linki przedniej przerzutki. Na początku tego nie zauważyłem, po kilkuset metrach poczułem na lewej manetce brak oporu. Ostatnie 5 km przejechałem elegancko kręcąc jak szalony na jedynce z przodu… Na metę wjechałem zadowolony, kończąc tym samym drugi sezon wyścigów kolarskich w moim życiu.

Nasza ekipa w Wawrze zaprezentowała się bardzo dobrze, zajmując trzecie miejsce w klasyfikacji drużyn. Punktujący zawodnicy: Krystyna Żyżyńska-Galeńska, Piotr Berner, Radosław Jurek i Krzysztof Mrożewski.

14446153_1268763546489080_1297165108388774753_nChciałbym wspomnieć tu o dającym przykład zachowaniu Krysi Żyżyńskiej-Galeńskiej, która na trasie pomogła zawodnikowi, który złamał obojczyk. Tym samym tracąc jedno miejsce na podium w generalce pod koniec sezonu.

Po przyjechaniu na metę czuć było zapach grilla i kiełbasek, kilka teamów zrobiło piknik pod koniec sezonu. Zaczęła się najdłuższa dekoracja medalowa… Wszyscy niecierpliwie czekali na dekorację generalki, gdy w tym czasie swoje medale etapowe odbierali nasi teamowicze: Krystyna Żyżyńska-Galeńska, Joanna Kur oraz Krzysztof Mrożewski. Po nagrodach etapowych przyszedł czas na dekoracje generalne, polał się szampan i wiele nie małych nagród, w tym wyjazd do hotelu w Austrii dla dwóch osób dla zwycięzców w Open na MINI i MAX. Za piąte miejsce w generalce w kategorii dostałem piękną statuetkę i ogromną zniżkę na wyjazd do hotelu bo aż 100 zł! (Pokój na 7 dni 4000…). Impreza trwała do zmroku, czyli około godziny 19:00.

[table id=13 /]

 

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.