W ostatnią sobotę odbył się Poland Bike Maraton w Kozienicach.
Po bardzo ulewnej nocy poprzedzającej dzień startu jechaliśmy do Kozienic z obawami, że będziemy topić się w błocie. Miejscowość przywitała nas piękną słoneczną pogodą, która pozwoliła rozegrać fajne zawody. Choć pewnie startującym na Maxie (70 km) dała się we znaki.
Ja jechałem dystans Mini (33 km). Na starcie mimo, że to był długi weekend, stawiło się sporo zawodników. Atmosfera jak zwykle rewelacyjna. Bardzo dobra organizacja w połączeniu ze świetnie zlokalizowanym miasteczkiem PB na kozienickim stadionie, dało dużo dobrych emocji.
Najpierw maluchy zrobiły swoją rundę po stadionie prowadzone przez Grzegorza Wajsa, potem młodzież po okolicznych laskach, w końcu wyścig główny poprowadzony w pięknych lasach Puszczy Kozienickiej.
Jak zwykle od samego startu zawrotne tempo. Trasa wytyczona w większości po szerokich, leśnych duktach. Dość łatwa technicznie. Choć w niektórych miejscach głębokie koleiny, luźny żwir lub piaskownice sprawiły, że mniej uważni zawodnicy zaliczyli spotkanie z glebą. Dłuższy dystans, upalna pogoda i zabójcze tempo dały się we znaki. Na metę wjeżdżaliśmy brudni i zmęczeni jak górnicy z kopalni. Mimo mniej licznej ekipy, etap oceniam jako bardzo udany.
Świetnie pojechał Piotr zajmując 3 miejsce w kategorii M3. Reszta drużyny była równie waleczna. Efektem naszych wspólnych starań było 3 miejsce wśród teamów i awans na 3 miejsce w generalce.
[table id=11 /]