FINAŁ MTBCROSS Maraton Kielce 06.10.2013

Sezon 2013 ze względów zdrowotnych jest stracony – startuje dla czystego FANU. A FAN daje mi w tym roku MTBCROSS Maraton. Więc po Sobkowie z niecierpliwością czekałem na finał cyklu w Kielcach. Niestety w tygodniu obaj synowie byli chorzy i czym bliżej startu tym i moje zdrowie było coraz to gorsze.
PA050005

Wyjazd skoro świt, zbieram Pajacyka i tu okazuje się że przy słowie „cześć” nie mam zupełnie głosu, lekka konsternacja i szybkie kalkulacja czy nie wrócić do domu czyli odpuścić coś, na co czekałem miesiąc??? Dobra jedziemy. 7 rano w samochodzie -termometr wskazuje 0 stopni… polska złota jesień….

Do Kielc dojeżdżamy bez problemów, na miejscu robi się trochę cieplej czyli jakieś 6 stopni. Na szczęście świeci słonko więc jest szansa, że z każdą minutą będzie coraz cieplej. Na parkingu spotykamy Majkę, Jolę i Konrada, który coś wspomina, że nie zabrał plecaka, dętki i pompki, a startuje na semislikach i na testowym Treku. Samo miejsce do startu wymarzone – hala, ciepło, mnóstwo toalet i już działający bufet. Start jak zwykle honorowy- bardzo mi się to nie podoba bo jest dożo bardziej  niebezpieczniej niż przy starcie ostrym -gdzie stawka od razu się rozciąga. Start. Ciągła szarpanina i hamowanie a czym dalej od samochodu tym gorzej. Maja, Jola, Marek, Pajac zostają trochę z tyłu a ja cały asfalt jadę z Konradem ;już w tym momencie wiem, że start w dniu dzisiejszym był błędem: cieknie z nosa, kaszlę i zaczynają mnie kłuć zatoki. Plan w głowie pozostaje jeden- nie zajechać się na maxa bo skończę w łóżku – więc zakładam spokojniejszą jazdę na słabszym tętnie niż zazwyczaj – hmm tylko jak utrzymać małe tętno na podjazdach. Gdzieś na szutrach Konrad zostaje z tyłu. Pierwsze km są płaskie, musimy dotrzeć do gór poza miastem. Samopoczucie coraz gorsze a na pierwszej górce umieram. Na zjeździe źle wybieram drogę i ląduję w piachu hamując. Obok mnie przelatuje z pięciu zawodników z Konradem na czele. Jadę na końcu grupy -chyba 10osobowej, którą prowadzi Konrad. Myślę, że mimo wszystko nie jest źle skoro się utrzymuje. Nagle mamy niespodziewaną atrakcje czyli jazdę po kamieniach z nasypów kolejowych, które tworzą metrowe pagórki i przez 3-5 minut nic innego nie robimy tylko śmigamy góra dół po luźnych kamieniach. Tu Konrad odjeżdża a ja zostaje na końcu ekipy bo niektórzy nie radzą sobie z ta atrakcją. Na szczęście koniec kamieni, wjeżdżamy w las i tu zaczyna się esencja wyścigu. Podjazd, zjazd, podejście i następny zjazd a na dole widzę Konrada- stoi z przebitym tylnym kołem więc szybciutko staję, zamieniamy ze dwa zdanie, daję mu swoją zapasową ultralekką dętkę i prowizoryczną pompkę. Zostawiam go i gonię za ekipą. Jesteśmy pewnie w połowie trasy i gnamy sobie jakimś szczytem pasma górskiego. Znów jestem zauroczony- patrzę w prawo i w lewo- super widoki, właśnie po to warto się wybrać w świętokrzyskie. Na którymś zjeździe błagam w myślach aby zjazd się zaraz skończył ponieważ nie mogę już utrzymać kierownicy- tu wychodzi brak jeżdżenia w tym roku w terenie. Meta to znów okolice Kielc- na górkach widać fantastyczną panoramę miasta. Znów przez głowę przelatuje myśl, czemu w Warszawie nie mamy chociaż jednego takiego wzniesienia. Ostatnie 10km bez większych atrakcji poza tym, że ciągle pod górkę więc udaje mi się dogonić jeszcze kilku zawodników a ostatnie 5 km pokonuje z jakąś dziewczyną, która odpada na ostatnim km.

1381442_700212993341532_1538532183_n

Dojeżdżam do mety , jestem cały mokry więc szybko do samochodu przebrać się w suche, ciepłe ciuchy. Jest godzina 13,30 i 13 stopni ciepła- przynajmniej pogoda nas oszczędziła. Prycham, kaszlę i ledwo co mówię ale mimo wszystko jestem zadowolony z tego, że przyjechałem do Kielc. Na tę chwilę plan jest taki aby za rok MTBCROSS Maraton był moim głównym cyklem. Zamierzam olać nudne mazowieckie imprezy lub startować w nich czysto treningowo. Postawić na jakość a nie na ilość. Zobaczymy co nam życie pokaże bo plany i w tym roku były ambitne a skończyło się szpitalem i praktycznie 4 miesięczną przerwą od startów.

1383428_700161550013343_492623103_n

Wyniki Kielce 2013:
MASTER:
czas zwycięzcy ( 03:03:08) 89 starujących
04:06:36 Wojtek G. 22m-M3, 53m-OPEN
04:19:29 Krysia 1m-K2, 1(65)m-OPEN
04:59:12 Tomek K. 12m-M4, 82m-OPEN

FAN
czas zwycięzcy ( 02:05:05) 243 startujących
02:36:26 Rafał 17m-M3, 53m-OPEN
02:43:56 Maja 2m-K2, 2(82)m-OPEN
02:46:12 Marek 35m-M2, 92m-OPEN
03:01:01 Paweł I. 48m-M3, 147m-OPEN
DNF Konrad

Family
czas zwycięzcy ( 01:06:33) 96 startujących
01:34:26 Beata 4m-K4, 16(76)m-OPEN

RAFAŁ

1381606_700299013332930_1288126798_n

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.